Niedziela, leniwe godziny w okolicach południa. W większości domów nad Wisłą unosi się aromatyczny zapach rosołu. Każda pani domu ma swoją własną recepturę gotowania tej zupy. Jedne używają różnych rodzajów mięs, inne gotują skromny wywar na podudziu, żeberku czy nawet na kościach z małą ilością mięsa.

Jak pozbyć się oczek z rosołu?

Nasz przepyszny wywar podawany z makaronem (najlepiej jajecznym i domowym) ma właściwości rozgrzewające. Stąd często podaje się go osobom chorym. Rosół to także lekkie danie w sam raz dla osób walczących ze zbędnymi kilogramami. Co zrobić więc, by w naszej zupie pływało nieco mniej tłustych oczek?

Jest na to kilka trików. Wśród nich takie, które pewnie nigdy nie przyszłyby wam do głowy.

Kostki lodu zawinięte w ścierkę na oczka w rosole

Wystarczy zawinąć lód w materiał i zanurzyć go w rosole. Rosołowe oczka z tłuszczu zaczną przyczepiać się do chłodnego materiału. Uważajcie tylko, by nie rozpuścić w zupie za dużo lodu i nie rozrzedzić wywaru.

Zobacz także:

Białko jajka na oczka w rosole

Należy rozbić jajo, oddzielić białko od żółtka i wlać do gotującej się zupy. Jajo wchłonie sporo niechcianego tłuszczu, a po ścięciu będzie łatwe do „wyłowienia” z rosołu.

Zdejmowanie tłuszczu z zimnej zupy

Ten sposób jest prosty, ale działa tylko po wystygnięciu naszego rosołu. „Oczka” wypłyną na wierzch dopiero, gdy rosół będzie zimny – wtedy usuniecie je bez problemu.

Ręczniki papierowe na oczka w rosole

To dość kontrowersyjna metoda, ale może zadziałać. Na chwilę wkładamy na powierzchnie gotującej się zupy papierowy ręcznik, który „zbierze” nieco tłuszczu – uważajmy by nie przesadzić z zanurzaniem papieru w zupie.

Niektóre gospodynie mają swoje specjalne mieszanki ziół, którymi doprawiają swój rosół – lista jest dość długa, od pietruszki, przez lubczyk, aż po bardziej wyszukane rośliny, takie jak choćby bluszczyk kurdybanek.

Są domy, w których dodanie do rosołu kostki rosołowej nie jest wcale zbrodnią. I rzeczywiście jeżeli użyjemy jej z głową, zupa wcale nie straci na oryginalnym smaku i aromacie. Wszędzie jednak rosół gotuje się długo i powoli, na małym ogniu. W ten sposób otrzymuje się najgłębszy smak. I wszyscy musimy się zmagać z kwestią tzw. szumów i ich wyławianiem.