Czasem zdarza się, że wychodzimy z kuchni na przysłowiową chwilkę pozostawiając gotujący się obiad. Po kwadransie czujemy charakterystyczny zapach spalenizny, a nasz posiłek stoi pod dużym znakiem zapytania.

Kuchenne wpadki

W kuchni można zachować pozory, dać na luz lub silić się na wysublimowane gotowanie z wyższej półki. Jakiekolwiek rozwiązanie wybierzecie, jedno jest pewne, wpadki w kuchni zdarzają się wszystkim. Niektóre można naprawić błyskawicznie, inne wymagają więcej czasu i znajomości produktów. 

Spróbować zawsze warto

Przypalony obiad nie musi zaraz lądować w koszu. Są sposoby na jego uratowanie. Dzięki kilku trikom potrawa nie będzie miała przykrego zapachu spalenizny. Najszybszą metodą dla potraw lekko przypalonych jest szybkie ich wystudzenie. Specyficzna woń powinna zniknąć w mgnieniu oka. 

W tym celu przykryj gorący garnek pokrywką i wstaw do miski z możliwie najzimniejszą wodą. Po 15 minutach zdejmij ostrożnie dobrą część potrawy znad przypalonej warstwy i przełóż do czystego garnka, po czym znowu ogrzewaj. Tak, to takie proste!

Zobacz także:

Maksymalne przypalenie

Nie każde przypalenie nadaje się do uratowania w kilka chwil. Niektóre potrawy wymagają szczególnych starań. Zdarza się, że przypaloną potrawę trzeba będzie zwyczajnie wyrzucić. W przypadku przypalonych zimniaków wystarczy ich ostrożne przełożenie do garnka ze świeżą, osoloną wodą.

Jak uratować przypaloną potrawę?

  • Zupa, o której zapomniałaś

Łatwo jest doprowadzić zupę od gotowania na wolnym ogniu do spalenia. Nie chodzi nawet o zapominalstwo. Jeśli ogień jest zbyt duży, a ty odchodzisz na kilka minut i przez ten czas nie zamieszasz zupy, twarde kawałki - zwykle warzywa, ale również mięso – mogą opaść na dno i mocno się przypalić.

W takim przypadku najgorszym co można zrobić jest zeskrobywanie tego, co się przypaliło na dnie. Spowoduje to całkiem odwrotny efekt. Takie kawałki tylko nadadzą smak spalenizny całej zupie. Zamiast tego wyłączcie kuchenkę i delikatnie przelejcie tyle zupy, ile da się uratować do innego garnka.

Jeśli czuć gorzki smak, można go oszukać odrobiną miodu, cukru, a nawet karmelizowanej cebuli.

  • Mięso na zbyt dużym ogniu

    Odrobina spalenizny nie szkodzi mięsu. Nawet jeśli mamy na myśli stek lub pierś z kurczaka. Lekko przypalone mięso ma nawet swoją naukową nazwę. Podobne zjawisko to „reakcja Maillarda”. To dzięki niej mięso staje się brązowawe i ma specyficzny smak.

    Jeśli jednak pieczenie wymknęło się mocno spod kontroli i mięso nie jest brązowe, ale czarne, zdejmij je z ognia, przekrój i odrzuć spalone kawałki. Następnie kontynuuj pieczenie na mniejszym ogniu. Porcja mięsa nie powinna w ten sposób ucierpieć, a może jedynie zyskać.

  • Zbyt chrupiące ciasto

    Zawodowi cukiernicy mogliby powiedzieć na ten temat znacznie więcej. Owszem, także im zdarza się zbytnio przyrumienić ciasto. W ramach ratowania co się da, odcinają wówczas spalone brzegi i przystępują do dalszych działań cukierniczych. Może być to jednak trudne w przypadku ciasteczek, gdyż same w sobie są małe i często nie ma z nich już co zeskrobywać. Tarka przyjdzie z pomocą. Dzięki niej uratujesz na przykład spód zbyt mocno upieczonych muffinów.