Skutki epidemii COVID-19 wszyscy znają dostatecznie dobrze. Lockdowny i zamrożenia wielu branż,  niewydolna służba zdrowia skoncentrowana na leczeniu osób z objawami COVID-19, tak zwane ponadprogramowe zgony w liczbie szacowanej na kilkadziesiąt tysięcy…

Życie Polaków w czasie pandemii zostało przewrócone do góry nogami. W tej chwili ratunkiem przed kolejnymi perturbacjami wywołanymi przez nadciągającą czwartą falę koronawirusa mają być szczepionki. To one pozwolą osiągnąć mityczną już niemal odporność zbiorową, a w rezultacie umożliwią lżejsze przejście choroby i łatwiejsze zadanie dla lekarzy i pielęgniarek.

Czy szczepienia pomogą w zastopowaniu pandemii?

Akcja szczepień trwa. Łącznie wykonano już ponad 35 mln szczepień, a w pełne dawki szczepionki otrzymało już ponad 16 mln osób w Polsce. Według ekspertów to wciąż za mało. Z tego względu rząd stara się nakłonić do zaszczepienia w niemal każdy możliwy sposób.

Warto jednak pamiętać, że walka z pandemią nie kończy się na samych szczepieniach. Polacy łatwo zapomnieli o absolutnych podstawach w walce z potencjalnym zagrożeniem. Taką postawę można wytłumaczyć stosunkowo niewielką liczbą zakażeń – wczoraj pozytywny wynik testu na koronawirusa stwierdzono u 200 osób.

Zobacz także:

To jednak tylko jedna strona medalu. Eksperci nie mają złudzeń, że z końcem wakacji zacznie wzbierać  na sile czwarta fala pandemii. Sprzyjać temu ma nieroztropność Polaków.

Dlaczego sprzedawcy nie mogą wymusić noszenia maseczek?

Chodzi oczywiście o niewypełnianie podstawowych sanitarnych założeń, które rząd i ministerstwo zdrowia zalecało wszystkim w miejscach publicznych. Pomimo zagrożenia osławionym wariantem koronawirusa delta, Polacy zapominają o dystansie społecznym, dezynfekcji rąk i powierzchni, a także o maseczkach.

Wystarczy zajrzeć do dowolnego sklepu w naszym kraju, by stwierdzić, że problem z noszeniem maseczek rzeczywiście istnieje. Dyscyplina w narodzie poluzowała się zwłaszcza w okresie wakacji. Widać to i na plaży, i w sklepach nad morzem, czy w górskich ośrodkach wypoczynkowych.

Przepytani przez Gazetę Wyborczą na tę okoliczność sprzedawcy z Zakopanego nie ukrywają, że trudno wyegzekwować od klientów sklepów spożywczych i innego rodzaju jakiekolwiek posłuszeństwo w kwestii noszenia maseczek.

Sprzedawcy obawiają się, że zbyt radykalne podejście do tego tematu zniechęci klientów do zrobienia zakupów w ich sklepie. Pozostaje jednak pytanie, jak przełoży się to na rozwój kolejnej fali pandemii koronawirusa.