Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zwykła kostka rosołowa wrzucona do garnka nie może zaszkodzić. A jednak! W dodatkowym połączeniu z innymi produktami, gdzie „chemii” nie brakuje, można zafundować organizmowi solidny koktajl substancji, który nie niestety nie pozostanie mu obojętny.
Co znajduje się w kostkach rosołowych?
Na pierwszym miejscu w składzie kostek rosołowych jest sól, zaraz za nią utwardzony tłuszcz roślinny i cała gama wzmacniaczy smaku, przykładowo glutaminian monosodowy.
W mniejszym stopniu w danym produkcie można znaleźć skrobię, ekstrakt drożdżowy, cukier, aromaty, regulator kwasowości, przeciwutleniacze, tłuszcz kurzy, suszone warzywa, ekstrakt z mięsa, przyprawy czy różnego rodzaju barwniki jak karmel amoniakalny.
Jedynymi korzystnymi dla zdrowia składnikami są przyprawy i suszone warzywa. Problem jest taki, że ich obecność w składzie kostek jest niestety śladowa.
Zobacz także:
Czym grozi częste spożywanie zup z kostek rosołowych?
Nie od dziś wiadomo, że nadmiar soli jest szkodliwy dla zdrowia. Taki zestaw między innymi obciąża nerki, podnosi ciśnienie krwi, a także zwiększa ryzyko nowotworu żołądka.
Stosowanie takich kostek rosołowych czy nawet kolorowych przypraw w ziarenkach, znacznie przyczynia się do zwiększenia ryzyka wystąpienia tych schorzeń. Oczywiście jedna kostka w zupie nie zaszkodzi, ale gospodynie domowe stosują je jednak o wiele częściej! Lepiej więc oduczyć się tego niezdrowego nawyku.
Czym zastąpić kostki rosołowe?
Wiadomo, że użycie kostki rosołowej ze sklepu jest znacznie prostsze i szybsze, ale na pewno nie zdrowsze. Jeśli chcecie zadbać o swoje zdrowie, warto poświęcić chwilę i samemu i poszukać innych, zdrowszych przypraw do rosołu.
Warto także przygotować takie domowe kostki lub po prostu przy gotowaniu rosołu odlać część do pojemnika na lód i zamrozić je. Zawsze będą gotowe pod ręką, a przede wszystkim w zdrowszej wersji! Można również przygotować pastę z podduszonych warzyw (marchewka, seler, pietruszka) i ziół. Taki specyfik po przygotowaniu należy przechowywać w lodówce. Prawda, że proste?