Zaczęło się od prób ominięcia przepisów. W jednej z łódzkich knajp jeszcze w zeszłym roku proponowali swoim klientom „szkolenia z obsługi sztućców”.

Proceder „szkoleń” z obowiązkowym „poczęstunkiem” szybko ukróciła wizyta policji. Funkcjonariusze byli biernymi wykonawcami poleceń rządu.

Obostrzenia, które miały na celu ograniczenie transmisji koronawirusa między Polakami, doprowadziły wiele przedsiębiorstw na skraj bankructwa.

Nieposłuszni obywatele

W obliczu tak poważnych kłopotów, bunt był do przewidzenia. Jako pierwsi sygnał o gotowości do zastosowania „obywatelskiego nieposłuszeństwa” dali górale.

Zobacz także:

Zebrani w inicjatywie „Góralskie veto” Podhalanie ogłosili, że 17 stycznia otwierają swoje restauracje, bary, puby, a także hotele i noclegownie.

Hardzi górale za nic mają sobie groźby kar ze strony rządowych organów. Wszystko to jest zasługą zapowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.

Niedzielski oświadczył, że nie ma co liczyć na poluzowanie większości obostrzeń po 17 stycznia. Wszystko dla sprawnego przeprowadzenia akcji szczepień.

Po tej deklaracji ruszyła lawina. Za przykładem górali, poszło wiele punktów gastronomicznych w całym kraju.

Do odważnych świat należy?

Jeszcze inni poszli o krok dalej. Restauracje otwierają się dla klientów jeszcze przed 17 stycznia! Dość obostrzeniom powiedzieli właściciele takich knajp jak na przykład „Wesołe gary” z krakowskiej Nowej Huty czy Restauracja „Tesone” także z Krakowa.

Wszystko to jest pokłosiem wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z Opola, który orzekł, że nie ma podstaw prawnych do odmawiania klientom jedzenia posiłków na miejscu.

To orzeczenie rozochociło restauratorów i skłoniło ich do otwierania swoich lokali pomimo zagrożenia mandatem.

Restauracja „Tesone” zaoferowała swoim klientom rezerwację stolików i zamieściła na swoim facebookowym profilu tajemniczy filmik. Pytanie, czy pochodzi on z bieżącego roku czy z ubiegłego…