Sobota 15 maja to data graniczna. Właśnie na ten dzień minister zdrowia Adam Niedzielski wraz z premierem Mateuszem Morawieckim i całą grupą doradców i współpracowników ustalili termin otwierania branży gastronomicznej.

Kiedy zostaną otwarte restauracje?

Jak już powszechnie wiadomo, zacznie się dość ostrożnie. Na pierwszy ogień otwarte zostaną tylko te jadłodajnie, które dysponują restauracyjnymi ogródkami, czyli przestrzenią ze stolikami na zewnątrz. Oczywiście obowiązywać będą wszystkim dobrze znane już zasady dystansu społecznego.

Dopiero po dwóch tygodniach, czyli 29 maja ma nastąpić pełne otwarcie barów, knajp i garkuchni. Rządzący uzależniali swą decyzję od ilości zakażeń i ogólnie pojętej sytuacji pandemicznej. Wszystko wskazuje jednak na to, że cofnięcia decyzji nie będzie.

Jak wyglądało zamknięcie gastronomii w praktyce?

Na ten dzień czekali goście restauracji, smakosze i osoby po prostu lubiące jedzenie na mieście. Drugą grupą ludzi, która wręcz przebierała nogami czekając na otwarcie gastronomii, byli oczywiście właściciele restauracji.

Zobacz także:

Na pewno znacie przypadki obywatelskiego nieposłuszeństwa wielu restauratorów,  którzy pomimo zakazów, nakazów, próśb i gróźb płynących ze strony kół rządowych, otwierali swoje knajpy dla gości. Nieraz kończyło się to niemałymi skandalami i aferami, łącznie z interwencjami policji.

Te problemy znikną teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Obiady w restauracjach mają smakować jak dawniej, obsługa ma podawać jedzenie z takim samym uśmiechem na ustach jak wcześniej – problem może tkwić jednak gdzie indziej.

Dlaczego ceny w restauracjach mogą wzrosnąć po pandemii koronawirusa?

O co chodzi? To jasne, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Restauratorzy już szykują swoich gości na to, że ceny w knajpach podrożeją. Nawet średnio o 20% w stosunku do tego, co było wcześniej.

W wypowiedzi udzielonej jednemu z portali opowiadał o tym m.in. Robert Sowa, znany kucharz i restaurator. Wzrosty cen posiłków w knajpach wiążą się nie tylko z potrzebą „nadrobienia” strat przez knajpy, ale także z galopującą inflacją, podwyżką cen prądu i innych usług.

Niedawno pisaliśmy także o innym problemie branży gastronomicznej w przededniu otwarcia restauracji. Ze środowiska restauratorów słychać głosy, że do pracy na kuchni i przy wydawaniu posiłków może zabraknąć ludzi.

Czytaj także: