Brytyjscy dziennikarze podali wiadomość o śmierci jednego z dwóch psów Elżbiety II. Królowa musiała pożegnać się ze swoim pupilem, mieszańcem rasy corgi i jamnika. Piesek wabił się Vulcan.

To nie są łatwe dni dla władczyni Zjednoczonego Królestwa. Niedawno okazało się, że Elżbieta spędzi święta wyłącznie z mężem. Nie będzie mowy o podtrzymaniu wielowiekowych tradycji królewskiego dworu. Królową-matkę odwiedzi jedynie na chwilę jej syn, książę Karol z żoną.

Królowa i jej ulubieńcy

Wszystko to ze względu na bezpieczeństwo wiekowej monarchini. O obostrzeniach z powodu zagrożenia koronawirusem w Wielkiej Brytanii, które uderzają w samą królową, pisaliśmy w jednym z artykułów. Przeczytacie go po kliknięciu w ten link: KLIK. Teraz na Elżbietę II spadł kolejny cios…

Informacja nie jest jeszcze potwierdzona oficjalnie przez Buckingham Palace. Tak czy siak, strata Vulcana to dla monarchini duży cios. 94-latka uwielbiała psy rasy corgi, które w królewskim otoczeniu są już od kilku pokoleń.

Zobacz także:

Spójrzcie tylko na to zdjęcie, zamieszczone na portalu Twitter przez jedną z angielskich dziennikarek:

 

Te psy kochali także wszyscy pozostali Brytyjczycy. O piesku rasy corgi na dworze w Londynie powstał nawet specjalny, kinowy film. Co ciekawe, jego produkcja wcale nie odbyła się w Anglii, tylko w Belgii.

Czy to nie przesada?

O tym jak traktuje się psy na brytyjskim dworze królewskim świadczy kilka faktów. Po pierwsze - królowa do opieki nad psami oddelegowała specjalnego… lokaja. Mało tego. Pieski królowej miały swoje własne pokoje. Królewscy kucharze przygotowywali dla nich specjalne, zdrowe posiłki…

Cóż, zapewne niektórzy będą uważać, że pies to najbliższy przyjaciel człowieka i opłakiwanie go przystoi nawet królowej. Z drugiej jednak strony, trudno zrozumieć tę królewską słabość do zwierząt, której nieraz brakuje ludziom w stosunku do innych ludzi...