To pytanie rozpala cały świat od początku zeszłego roku. COVID-19 ledwie „wyściubił nos” poza mur chiński, a na całym świecie powstały setki różnych teorii.

Zamieszanie spotęgował brak jasnych i sprawdzonych informacji, niekwestionowanych przez żadne państwo, naukowe gremia i światowych decydentów.

Chińskie początki

Domysłów nie brakowało. Luki i braki w wiedzy ludzie zaczęli zapełniać teoriami spiskowymi. Sęk w tym, że co do pochodzenia COVID-19, nadal trwają naukowe dyskusje i spory.

Oficjalna wykładnia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jest następująca – koronawirus nie pochodzi od człowieka.

Zobacz także:

Jak powszechnie wiadomo, pierwsze zakażenia na świecie wykryto wśród klientów targowiska z owocami morza Huanan w słynnym już mieście Wuhan.

Czy światowe domino ruszyło po kontakcie z felernym nietoperzem? Tego już nie możemy być do końca pewni.

Nie da się cofnąć czasu

Ostatnie badania WHO dowodzą czego innego. Ponoć najbardziej prawdopodobną hipotezą o pochodzeniu COVID-19 jest „zwierzęcy nosiciel pośredni”.

Jednak nie chodzi tu o nietoperza jak początkowo sądzono, a owoce morza i… świńskie łby importowane z różnych miejsc na lokalne chińskie targowisko.

Krótko mówiąc, koronawirus nie przeszedł na człowieka najpewniej bezpośrednio z dzikiego zwierzęcia, czyli nietoperza, a pośrednio przez inny, żywnościowy produkt.

Tak czy siak, badania nad genezą tego paskudnego zjawiska nie sprawią, że uda się cofnąć czas. Światowa pandemia trwa w najlepsze.

Teorie spiskowe

W ciągu jej trwania, wiele osób poniosło śmierć nie tylko z powodu choroby, ale także w dużej mierze z powodu niewydolności służb zdrowia w wielu krajach.

Oprócz tego w związku z pandemicznym kryzysem, światem wstrząsnęła seria społecznych niepokojów.

Kilka rządów zachwiało się w posadach, a pośrednio koronawirus wpłynął także na zmianę na stołku prezydenta w największym światowym mocarstwie, czyli w Stanach Zjednoczonych.

Nic więc w tym dziwnego, że to właśnie za Oceanem zaczęto upatrywać w całej sprawie jakiegoś spisku i drugiego dna.

Były już prezydent USA w trakcie przegranej kampanii prezydenckiej ochoczo kolportował przekaz o „chińskim wirusie”, który celowo miał zostać wypuszczony z laboratorium przez złośliwych Chińczyków.

Chodzi o przyszłość

Jak cała sprawa skończyła się dla Trumpa, dobrze wszyscy wiedzą. Tymczasem w Chinach zadziwiająco sprawnie poradzono sobie z problemem pandemii.

Tyle przynajmniej mówi teoria i strzępy informacji, które docierają do nas zza Wielkiego Muru. Czy kiedykolwiek będziemy mieli pełną wiedzę na temat wydarzeń z 2020 roku? Tego nie wiadomo.

Ważne, by praca naukowców nie poszła na marne. Chodzi oczywiście o to, by odpowiednio badając żywność, udało się zapobiec podobnym nieszczęściom w przyszłości.