Poniedziałkowe popołudnie. Przed restauracją Tesone w Krakowie na wejście do środka czeka cała kolejka wygłodniałych gości.

Nie, to nie jest obrazek sprzed wybuchu pandemii koronawirusa. Takie sceny przed krakowską knajpą można zobaczyć właśnie teraz

A więc w czasie, kiedy to z mediów, telewizji i internetowych stron można dowiedzieć się o kolejnych obostrzeniach.

Kto najbardziej traci na pandemii koronawirusa?

Trzecia fala SARS-COVID-19 trwa. Wykresy z zakażeniami i zgonami osób zakażonych znów ruszyły w górę.

Zobacz także:

Reakcji rządu, premiera Mateusza Morawieckiego i ministra Adama Niedzielskiego można było się domyślać.

W kolejnych województwach znów ogłaszane jest niemal zupełne zamknięcie gospodarki – od zakazu handlu w galeriach, do klasycznego już podtrzymania zamknięcia restauracji.

Doświadczenie pierwszej i drugiej fali koronawirusa zrobiło już jednak swoje. Ludzie zdążyli przyzwyczaić się do czyhającego zagrożenia.

Oprócz osób, których dotknęła nieszczęsna choroba, a także części społeczeństwa, która z trudem znosi kolejny lockdown, skutki pandemii również mocno odczuli przedsiębiorcy.

Kiedy zaczął się bunt właścicieli restauracji?

Wśród nich chyba najbardziej niezadowoleni i rozczarowani są restauratorzy. Lokale gastronomiczne działają tylko na wynos aż od listopada.

Tyle teoria. A jak wygląda praktyka? O tym mogliśmy się przekonać już dwa miesiące temu, kiedy cierpliwość właścicieli restauracji została po raz kolejny wystawiona na próbę.

Na przełomie stycznia i lutego, rząd wprowadzał kolejne już przedłużenie zamrożenia branży gastronomicznej.

Na reakcję restauratorów, a także sprzymierzonych z nimi hotelarzy nie trzeba było długo czekać. Tak oto narodziła się inicjatywa tzw. góralskiego weta.

Na czele zbuntowanych restauratorów stanął hardy góral, Sebastian Pitoń. Więcej przeczytacie o tym w jednym z naszych artykułów.

Wystarczy kliknąć tutaj: Górale powiedzieli „basta”. Bez względu na obostrzenia, chcą otworzyć hotele i restauracje. Wiemy, kiedy

Dlaczego krakowska restauracja Tesone postanowiła się otworzyć?

Fala buntu rozlała się po całym kraju. Kolejne restauracje postanowiły się otworzyć, wbrew poleceniom rządu i groźbom z Państwowych Inspekcji Sanitarnych.

Tak właśnie było z restauracją Tesone z Krakowa. Mimo zagrożenia mandatem w wysokości 30 tys. złotych, niepokorni Krakusi otworzyli drzwi swojego lokalu dla gości.

Jak wynika ze słów jednej z osób zawiadujących tą krakowską restauracją, do takiej decyzji zmusił ich rachunek ekonomiczny, a także polityka rządu.

Restauracja nie może liczyć już na pomoc z Państwowego Funduszu Rozwoju w ramach tarczy antykryzysowej – tę otrzymają tylko posłuszne i pokorne knajpy, które postanowiły trwać w zamknięciu.

Co sądzicie o tej sytuacji? Czy restauratorzy mają prawo do buntu? Czy takie zachowanie jest jednak niebezpieczne z punktu widzenia zdrowotnego?