
30, 31, 32, 32 – nie, nie są to wyniki losowania ostatniego Dużego Lotka. Te liczby to temperatura wyrażona w stopniach Celsjusza dla jednego z miast w Polsce w najbliższych dniach. Upały, żar lejący się z nieba – tego doświadczamy w ostatnim czasie niemal wszyscy.
Skwar nie omija także targów, bazarów, warzywniaków i innych targowisk na świeżym powietrzu. Sprzedaż suchych przypraw, warzyw i owoców odbywa się zwykle na zewnątrz w ciepłych krajach orientu, ale dla nas to coś raczej wyjątkowego.
Dlaczego w czasie upałów lepiej unikać zakupów na targowiskach?
Polscy handlarze nie są przyzwyczajeni do saharyjskich upałów i często niestety zapominają o normach bezpieczeństwa i ostrożności, które są niezbędne dla zachowania odpowiedniego stopnia świeżości swoich produktów.
Problem tego rodzaju tyczy się zwłaszcza obwoźnych sklepów spożywczych, w których zakupić można nabiał, wędliny i innego rodzaju świeże produkty. Na pewno widzieliście na własne oczy sery i wędliny sprzedawane z kramów bez lodówek. Teraz lepiej omijać takie miejsca szerokim łukiem.
Czym grozi zatrucie się jedzeniem zepsutym na słońcu?
Wysokie temperatury sprawiają, że źle przechowywana żywność staje się idealną pożywką dla pleśni, groźnych bakterii i grzybów. O niebezpiecznych skutkach zatrucia pokarmowego wywołanego takimi czynnikami nie trzeba nikogo przekonywać.
Objawy zjedzenia zepsutego w wysokiej temperaturze jedzenia to m.in.:
- Biegunka
- Wymioty
- Mdłości
- Bóle brzucha
- Gorączka
Tego typu nieprzyjemności mogą stać się rzeczywistością, kiedy wasz organizm zostanie wystawiony na spożycie produktów zawierających bakterie salmonelli, gronkowca czy też pałeczki jadu kiełbasianego.
Eksperci i dietetycy podkreślają, że w upale „bakteriologiczną bombą” mogą okazać się nawet butelkowane wody – jeśli tylko zostaną wystawione na dłuższy czas na działanie promieni słonecznych.
Lepiej więc unikać w gorących miesiącach obwoźnych sklepów spożywczych i targów, na których produkty całymi dniami „leżakują” i „smażą” się na pełnym słońcu. Pilnujcie za to, by produkty wymagające niższych temperatur jak najszybciej trafiały do lodówek i chłodziarek.