Dla wielu osób faworki i chrust niczym się nie różnią. Często też te 2 nazwy używane są zamiennie, w zależności od regionu kraju. Z chrustem zdecydowanie częściej spotkacie się w południowej Polsce. Jeśli zapytacie o niego mieszkańców Pomorza, na pewno będą zaskoczeni. Na Północy chrust jest znany jako faworki, a w Niemczech jako Liebesschleifen i Raderkuchen. W Stanach Zjednoczonych mają zdecydowanie bardziej romantyczną nazwę - angel wings (pol. „skrzydła anioła”). Czy są jakieś różnice między 1 a 2 słodkościami, i jeśli tak, to jakie?

Co to są faworki?

Zanim rozstrzygniemy, czy faworki i chrust to to samo, warto przypomnieć sobie, co to za przysmaki. Faworki to charakterystyczne, podłużne ciastka z „supełkiem” w środku, smażone na głębokim tłuszczu. Z reguły są robione z ciasta drożdżowego, choć spotyka się również warianty z kruchego, a nawet francuskiego ciasta. Przygotowanie ich z tego ostatniego zajmuje zaledwie chwilę.

Faworki – ciastka z tradycją rycerską

Ich nazwa wywodzi się z języka francuskiego i nawiązuje do rycerskiego zwyczaju. Damy poszczególnych rycerzy przyczepiały faveurs (wstążeczki) do zbroi na znak przywiązania i lojalności. Faworki mają podobny kształt. Same ciasteczka pochodzą jednak z Niemiec i Litwy.

Prof. Kazimierz Sikora, dialektolog z Katedry Historii Języka Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazuje, że pochodzącej z jęz. francuskiego nazwy „faworki" używały początkowo osoby ze środowisk naukowych, wykształcone. Później przyjęła się wśród innych. Chrust jest określeniem bardziej potocznym, a wg Lidii Koj, etnografki, również bardziej słowiańskim.

Zobacz także:

Prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca, wskazuje jednocześnie na zróżnicowane nazewnictwo w zależności od regionu. W środkowej i północnej Polsce funkcjonują faworki, a na Południu mówi się na nie częściej „chrust”. Wg językoznawców i kulturoznawców różnica polega więc tylko na nazewnictwie. A co na to wszystko amatorzy i mistrzowie cukiernictwa?

Faworki i chrust – co jest czym?

Zdaniem wielu amatorów domowego cukiernictwa, chrust jest (i powinien być) cienki, chrupiący i kruchy, natomiast faworki, często robione z ciasta drożdżowego, mogą być pulchne i miejscami wręcz miękkie.

Przeciwnicy tej teorii wskazują, że faworki i chrust robi się z takiego samego lub bardzo podobnego ciasta. Różne gospodynie mają różne patenty – przepisy różnią się detalami, ale gotowe ciasteczka muszą wyjść kruche i chrupiące. Ciasto można rozwałkować grubiej lub cienko (wtedy otrzymamy cienkie lub grubsze i bardziej miękkie faworki), ale zawsze trzeba je napowietrzyć wałkiem lub kilka razy przepuścić przez maszynkę. W ten sposób ciasto robi się bardziej kruche i nabiera lekkości oraz charakterystycznych bąbelków powietrza podczas smażenia – a o to w faworkach (chruście) chodzi i to musi się w nich pojawić.

Kłótnię w internecie na temat ewentualnych różnic między faworkami a chrustem rozsądzić może sprawiedliwie Jerzy Jagodziński, częstochowski mistrza cukiernictwa z rodziny z cukierniczymi tradycjami sięgającymi lat 20. ubiegłego wieku:

– Faworek od chrustu nie różni się absolutnie niczym. Ciasto robi się na bazie dużej ilości żółtek, z dodatkiem spirytusu. A przed rozpoczęciem wałkowania trzeba je mocno „zbić", żeby do ciasta dostało się jak najwięcej powietrza.

Faworki układa się zwykle w stosikach, właśnie jak chrust. Różnicę tworzy właściwie samo podejście do przepisu i potraktowanie ciasta po wyrobieniu.

Źródło: trojka.polskieradio.pl, czestochowa.wyborcza.pl