Cierpliwość jest cnotą. To powiedzenie zdecydowanie sprawdziło się w przypadku Zenka Martyniuka! Wokalista jest obecny na polskiej scenie muzycznej od blisko 25 lat, ale dopiero wydanie hitu „Przez twe oczy zielone”, który trafił na listy przebojów sprawiło, że Zenek ze śpiewaka kojarzonego z przeciętnymi utworami disco-polo, stał się jedną z największych gwiazd w Polsce. Taki niespodziewany, ogromny sukces każdemu zakręciłby w głowie! Jak ze sławą radzi sobie Martyniuk? Wszystkiego dowiecie się z tego artykułu!

Skromnie w Armani

Choć niespodziewany awans Martyniuka w show-biznesie jest godny podziwu, to sam wokalista zdaje się być odporny na wpływ sławy na jego życie. Uważa, że sodówka wcale nie uderzyła mu do głowy. W rozmowie z popularnym portalem powiedział:

Kiedy schodzę ze sceny, żyję spokojnie. Wracam po koncercie i śpię dobrze. A po intensywnym weekendzie na scenie naprawdę najlepiej mi w domu. Mijają trzy dni i już jestem gotowy grać dalej. Dużo śpię, nie piję alkoholu.

I chociaż wiedzie dość spokojny gwiazdorski żywot, Zenek przyznał się, że ma słabość do pięknych i markowych ubrań. Zawsze, gdy wyjeżdża koncertować za granicę, odwiedza swoje ulubione luksusowe butiki i zaopatruje się w stroje do koncertowania i na co dzień. Zdradził, że najbardziej lubi marynarki od Armaniego! Ale mimo tego, że wykazuje zamiłowanie do luksusu, w innych sprawach stawia na solidność (i chyba przyzwyczajenie), a nie prestiż. Martyniuk powiedział, że jego włosy od początku kariery układa ten sam fryzjer – niejaki Dima z Nowosybirska.

Kulinarny antytalent

Dziś wielu celebrytów oddaje się pasji gotowania na antenie telewizji. Gwiazdor disco-polo zapytany o to, czy widzi siebie w programie kulinarnym szybko odparł, że absolutnie nie! Dlaczego? Okazało się, że Zenek kompletnie nie potrafi gotować! Przyznał się, że jedynymi daniami jakie umie przyrządzić jest… jajko na miękko i na twardo. Trudno się więc dziwić, że w domu do kuchni w ogóle nie zagląda – powiedział, że w jego domu gotowaniem zajmuje się żona. Może to i lepiej?

Zobacz także:

 

Źródło: pudelek.pl