Stres, codzienna presja w pracy powodują, że zaczynamy tracić kontrole nad swoim życiem. W takich warunkach ludzie uzależniają się od alkoholu, wpadają w depresję, lub jak Tomasz Sekielski nieustannie jedzą. Mówi się wtedy o tak zwanym zajadaniu stresu. Poznajcie historię dziennikarza, któremu udało się wyjść z nałogu… jedzenia.

Żeby zrzucić 100 kg, najpierw trzeba je mieć. Dlaczego Tomasz Sekielski ważył 200 kg?

Autor wielu ważnych społecznie reportaży, wywołujących poruszenie i dyskusję dużej części opinii publicznej mógł być uważany za człowieka sukcesu. Odebrał wiele nagród, m.in. „Wiktora” w dziedzinie publicystyki, „Telekamery”, „Grand Press”, został też „Dziennikarzem roku”, słowem, był rozpoznawalną postacią telewizyjną.

Dużą popularność i sympatię zdobył także zrzucając 100 kg. Opowiedział Martynie Wojciechowskiej w jej autorskim programie na Youtube pt. „Dalej”,  o tym jak wyglądało jego życie i co doprowadziło go do tak dużej nadwagi:

- Mam takie poczucie, że zrobiłem sporo fajnych, wartościowych rzeczy. Natomiast życiowo to było strasznie destrukcyjne. Wiesz, na wielu poziomach; zdrowotnych, psychicznych... To, że ja się doprowadziłem w pewnym momencie do stanu 200 kilogramów żywej wagi, to było odreagowywaniem stresu. To, że lubię jedzenie, to lubię jedzenie, ale to jedzenie to było obżarstwo.

Dziś ocenia, że za tymi destrukcyjnymi zachowaniami stała presja i stres:

Zobacz także:

- Im wyżej się wchodzi, to po pierwsze — szuka się kolejnego szczytu do zdobycia, a po drugie — jest wielu chętnych, którzy chcą cię ściągnąć w dół. Jest cały czas presja i oczekiwania.

Jak można zmienić swoje nastawienie do jedzenia?

Podczas rozmowy z Martyna Wojciechowską, dziennikarz wyjawił, że sam czuł, że zmierza w złym i niebezpiecznym kierunku:

- Ja wiedziałem, otwierając lodówę i wpieprzając w środku nocy jakieś nieprawdopodobne ilości tego jedzenia, wiedziałem, że wyrządzam sobie krzywdę. Co więcej, kończąc to jedzenie, ja się bałem, że się już nie obudzę - wyznał Sekielski.

Pomimo tego, to nie on sam, nie lekarz, ani nie żona przekonali go do zmiany. Stało się to po rozmowie z Henryką Krzywonos, działaczką opozycyjną z czasów PRL-u. Wystarczyło kilka dobitnych zdań, żeby publicysta wziął się za siebie:

- Słuchaj Tomek, jak ty padniesz kiedyś na ten zawał, to pół biedy. Umrzesz, twoja żona nie będzie miała problemu i nie będzie musiała się martwić o ciebie, znajdzie sobie nowego faceta. Będzie po tobie i spokój, ale wyobraź sobie, że ty możesz nie umrzeć, tylko dostać wylewu i będziesz leżał jak taki wieloryb bezwładnie, a ta twoja Ania (żona – przyp. redakcji) będzie cię próbowała przewrócić z boku na bok i ona nawet nie będzie miała siły. 

Niedługo po wysłuchaniu tego wywodu, Tomasz Sekielski przeszedł operację zmniejszenia żołądka i rozpoczął dietę. To były dokładnie te słowa, których potrzebował, żeby rozpocząć walkę o swoje zdrowie.

Źródło: pudelek.pl, Instagram/Tomasz Sekielski