Po tym jak Rosja zaatakowała niepodległą Ukrainę, kolejne kraje europejskie, a także te leżące poza Europą, nakładają na rosyjskiego agresora sankcje gospodarcze.

Celem sankcji jest odcięcie Rosji od cywilizowanego świata, z jego handlem żywnością i innymi dobrami, produktami bankowymi, jak obsługa przelewów czy kart kredytowych, a także wszelkimi innymi udogodnieniami dzisiejszego świata dotyczącymi zarówno kraju, jak i jego obywateli. Konsekwencje już są widoczne.

Większość państw świata odcina Rosję od swoich produktów

Sankcje, jakie Zachód ogłosił wobec Rosji, są już coraz bardziej odczuwalne przez obywateli tego kraju. I nie dotyczy to tylko ograniczeń w przepływie pieniędzy czy braku gotówki w bankomatach, przed którymi od pierwszych dni wojny ustawiały się długie kolejki.

Kolejne korporacje wstrzymują swoją aktywność na terenie Federacji Rosyjskiej. Tak się stało z globalnymi markami Coca-Cola, Sturbucks czy McDonald's. Wycofanie się z rynku rosyjskiego tego ostatniego, spowodowało wyprzedaż burgerów w ciągu ostatnich dni pracy sieci w Rosji i pojawienie się ich na aukcjach internetowych po wielokrotnie wyższych cenach.

Zobacz także:

W Rosji już zaczęto odczuwać problemy z codziennym zaopatrzeniem gospodarstw domowych. Do kraju, w którym wielu ludziom z prowincji nie przelewało się nawet w czasie pokoju, powróciły ogromne kolejki w sklepach, jakie starsi mieszkańcy pamiętają jeszcze z czasów ZSRR.

Brakuje nawet tak podstawowych produktów, jak cukier i mąka. Półki produktów spożywczych pustoszeją na oczach rosyjskich klientów. Władze lokalne zaczęły apelować do rządu o wprowadzenie systemowych rozwiązań. Pojawiły się pierwsze przypadki reglamentacji żywności.

Rosja wstrzymuje eksport niektórych towarów na Zachód

Żeby zabezpieczyć żywność dla własnych obywateli, władze kraju zdecydowały się na wstrzymanie eksportu niektórych produktów w tym zboża i cukru. Tak pisała o tej decyzji w rosyjskich mediach społecznościowych „Telegram”, odpowiedniku Facebooka, wicepremier Wiktoria Abramczenko:

- Oczywiście jest to tymczasowy środek w celu utrzymania krajowych wolumenów. Pomoże ustabilizować ceny i zaspokoić potrzeby krajowych konsumentów i producentów.

Władze Rosji wstrzymują wypływ żywności z terytorium Federacji Rosyjskiej i w odwecie za sankcje, ale także dlatego, że wprowadzone sankcje zatrzymały część towarów, które Rosja importuje z zachodu. Gdy przestanie przyjeżdżać do tego kraju żywność luksusowa, będzie przynajmniej rodzimy cukier i pszenica. Te działania spowodują, że sankcje nałożone na Rosję mogą jak bumerang odbić się na innych krajach.

Dodatkowo ogarnięta wojną Ukraina wstrzymała produkcję i eksport z powodów działań wojennych prowadzonych na swoim terenie i zablokowania przez Rosję dostępu do portów, z których towary wypływały na cały świat.

Ten proces komentują ekonomiści, przypominając, że Rosja i Ukraina razem odpowiadają za ponad 1/4 światowego handlu pszenicą i blisko 1/3 globalnego handlu jęczmieniem. Mają ponad 80-procentowy udział w światowym eksporcie oleju i śruty słonecznikowej.

Specjaliści z PKO Bank Polski prognozują:

- Ograniczenie dostaw tych produktów odbije się istotnie na całym rynku olejów. Z danych USDA wynika, że przeciętnie w latach 2019-2021 olej słonecznikowy odpowiadał za 9,2% światowej produkcji olejów roślinnych, a także 13,5% światowego handlu tymi produktami – podaje PKO Bank Polski.

Zmniejszenie importu z Rosji do Polski np. pszenicy będzie jeszcze jednym czynnikiem, który wpłynie na wzrost cen tego ziarna, a w konsekwencji cen chleba. 

Źródło: rmf24.pl, farmer.pl