Polskie lokale gastronomiczne od blisko pół roku prowadzą sprzedaż wyłącznie na wynos. Wiele z nich musiało ogłosić upadłość, ponieważ przychody nie starczały nawet na pokrycie podstawowych kosztów związanych z prowadzeniem firmy. Przedsiębiorcy rozkładają bezradnie ręce, a ich gniew i żal do państwa jest coraz większy. W końcu obok stoją wciąż otwarte kościoły.

Kościoły powinny zostać zamknięte?

W związku z rosnącą liczbą zakażeń, polski rząd postanowił ogłosić kolejny lockdown. W praktyce oznacza to zamknięcie między innymi ośrodków kultury, klas 1-3, basenów czy galerii handlowych. Restauracje wciąż mają funkcjonować tylko i wyłącznie na wynos, z kolei kościoły wciąż mogą przyjmować wiernych.

Taki stan rzeczy wywołuje niemałe emocje społeczne. Większość twierdzi, że instytucja, jak każda inna, powinna zostać zamknięta. Przecież tam również istnieje możliwość zakażenia wirusem. Sprawę komentuje epidemiolog.

Ten temat niepotrzebnie jest poruszany w kontekście światopoglądu i emocji. Tak nie powinno być. To dotyczy wyłącznie kwestii epidemiologicznych. W tym względzie kościół powinien być traktowany tak samo, jak każde inne miejsce zgromadzeń publicznych. Z medycznego punktu widzenia, moim zdaniem, takie wyjątki nie powinny być robione – stwierdza w rozmowie z portalem naTemat dr Paweł Grzesiowski.

Kościoły to ogniska koronawirusa?

Niestety, w kościołach również można się zarazić koronawirusem. Nawet jeśli ksiądz podaje opłatek na dłoni, to przecież nie zakłada rękawiczek. Nie wiadomo czego wcześniej dotykał i czy sam nie jest zakażony. Lądujący w ustach biały krążek to niezbyt higieniczna sprawa. Nie mówiąc już o spowiedziach, które często odbywają się bez zachowania odpowiedniego odstępu i maseczki.

Zobacz także:

Miejsca kultu były ogniskami zakażeń w pierwszej fali pandemii. Wiemy to na 100%. (…) Moim zdaniem robienie wyjątku dla kościołów jest podyktowane sprawami niemerytorycznymi. Uważam, że należy spytać polityków, dlaczego udają, że jest jakaś nadprzyrodzona siła, która ma chronić starszych ludzi w kościołach – twierdzi dr Paweł Grzesiowski.

Epidemiolog uważa również, że konieczność odprawiania mszy naraża zdrowie duchownych, szczególnie tych, którzy mają już swoje lata.

Widzimy, ile jest zakażeń wśród duchownych. To często również są osoby z grup ryzyka. Księża, zakonnice też są zagrożeni i uważam, że to ryzyko jest zupełnie niepotrzebne. Powinniśmy stosować dokładnie tę samą zasadę do wszystkich miejsc, niezależnie od ich przeznaczenia czy kultu religijnego. (…) grupa ludzi w kościele jest taką samą grupą jak w galerii czy na uczelni.