Burzę wywołały postanowienia płynące z ostatnich rozporządzeń premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Rząd chce byśmy ograniczyli podróżowanie po kraju i odwiedzanie się w trakcie nadchodzących świąt.

Królowa się izoluje

To zrozumiałe, że nikt z nas nie skakał z radości po decyzjach Morawieckiego i spółki. Być może w przełknięciu tej gorzkiej pigułki pomoże nam fakt, że i możni tego świata są zmuszeni do zachowania się według narzuconych koronawirusowych norm.

Mówimy tu o królowej Elżbiecie II. Brytyjska monarchini po raz pierwszy od wielu lat nie spędzi świąt z bliskimi. Co prawda rząd Wielkiej Brytanii pod kierunkiem Borisa Johnsona powoli łagodzi restrykcje, nie ominie to królowej.

Panująca od 1952 roku przedstawicielka dynastii Windsorów nie ma łatwego życia w ostatnich miesiącach. Co tu dużo mówić, czas pandemii dał 94-letniej królowej w kość. Królewska para poza krótkimi przerwami przebywa w nieustannej izolacji od samej wiosny.

Zobacz także:

Nici z tradycji

Jak więc wyglądają plany królowej Elżbiety II na najbliższe Boże Narodzenie? Oficjalny komunikat z Buckingham Palace głosi, że monarchini spędzi je w całości w posiadłości w Windsorze. O tradycyjnym wyjeździe na rodzinny zjazd do posiadłości Sandringham nie ma mowy.

Ostatni raz monarchini spędzała święta Bożego Narodzenia tylko ze swoim obecnie już 99-letnim mężem w 1949. Jak wiekowa Elżbieta przeżyje takie odstępstwo od normy? Tego jeszcze nie wiemy. Wiadomo za to, że zamek w Windsorze odwiedzić ma na krótko jej syn Karol wraz z małżonką Kamilą.

Jakby tego mało, w pewien sposób ucierpią także poddani królowej. Świąteczną tradycją był udział Elżbiety w tradycyjnej bożonarodzeniowej mszy świętej w Sandringham. Królowa była co roku „atrakcją” dla parafian i gości miejscowego kościoła pw. św. Marii Magdaleny.