Zawód aktora ma swoją specyfikę. Aktorki dbają za wszelką cenę o linię, by zdobyć upragnioną rolę, a aktorzy czasem do roli muszą przytyć. I to jak. Spójrzcie tylko na Marka Wahlberga, który jadł niemal wszystko, co mu się nawinęło, by przekonująco wypaść w roli boksera w nowym filmie „Stu”.

– Chcą, bym tył w tak zdrowy sposób, jak to tylko możliwe, a ja jestem... Kurczę, trwałem na diecie od tak dawna, że teraz po prostu chcę zjeść wszystko, co mam w zasięgu wzroku. Chcę iść do piekarni. (....) Chcę naleśników. Chcę zjeść wszystko, co tylko mogę dostać w swoje ręce – powiedział aktor w jednym z wywiadów.

Czy aktorzy powinni poświęcać się dla roli nawet kosztem niszczenia swojego organizmu?

Przyznacie, że „tycie w zdrowy sposób” brzmi dość dwuznacznie. Zwłaszcza w obliczu konieczności przybrania na wadze w krótkim czasie aż o 20 kg. Czy to w ogóle możliwe bez uszczerbku dla zdrowia? Co sądzicie o postawie aktora?

Do tej pory Wahlberg słynął raczej z fizjonomii kinowego Adonisa. 49-latek wyrzeźbił wcześniej swoje ciało w pocie czoła, jakby było ono spod dłuta samego Michała Anioła. Czego się jednak  nie robi dla roli…

Który z polskich aktorów postanowił sporo przytyć do roli?

Mark Wahlberg nie jest zresztą pierwszym aktorem, który dopuszczał się aż tak radykalnych poświęceń dla dobra filmu. Hollywoodzkim specjalistą w tym zakresie jest Christian Bale. Spójrzcie tylko na tę grafikę przygotowaną przez jednego internautę z przemianami Bale'a do różnych ról na przestrzeni lat. Bez komentarza…

Zobacz także:

Także i polscy aktorzy nie unikają tego typu „charakteryzacji”. Ostatnio głośno było o zmaganiach z wagą Miśka Koterskiego. Aktor niespodziewanie wcielił się w rolę I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. W tym celu Koterski wyraźnie nabrał bardziej krągłych kształtów, a po zakończeniu zdjęć trudem zbijał wagę.

Czytaj także: