Ceny poszybowały, a ekonomiści ostrzegają, że jesteśmy dopiero na początku inflacji. Największe wzrosty dotyczą nośników energii, takich jak gaz i prąd, a one przekładają się na dalsze podwyżki wszystkiego, w tym żywności. Czy obniżka VAT z 5 proc. do zera, którą proponuje rząd, pozwoli zatrzymać rosnące ceny żywności?

Eksperci banku Credit Agricole: „Obniżka VAT może pobudzić popyt, ale nie obniżyć inflację"

Od początku rosnącej inflacji, eksperci zarzucają rządowi i Bankowi Centralnemu brak planu przeciwdziałania inflacji. Ekonomiści wielokrotnie krytykowali bezczynność Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, w sprawie stóp procentowych. Prezes tłumaczył, że cały czas przygląda się rosnącej inflacji i nie ma powodów do paniki i przedwczesnych działań, a gdy zaczął wreszcie podejmować działania, które nakłada na niego prawo, okazało się, że jest to reakcja spóźniona.

Także rząd był w ostatnich miesiącach krytykowany za brak czynności mających przeciwstawiać się gwałtownie rosnącym cenom. Na przełomie roku zdecydował się na pierwsze kroki, które od dawna wskazywała opozycja m.in. zmniejszenie akcyzy na paliwa. Jednocześnie dodał swój autorski pomysł – zerowy VAT na produkty żywnościowe. Obniżenie VAT brzmi dobrze, dlatego inicjatywa od razu zaczęła być nagłaśniana przez media jako aktywne działanie rządu przeciwdziałające szalejącej inflacji.

Tego przekazu nie przykryły opinie ekspertów pokazujące, że czasowa zmiana stawek VAT w przypadku niskomarżowych artykułów spożywczych, nie przyniesie ulgi konsumentom. Będzie za to przyczynkiem do jeszcze większego wzrostu cen po przywróceniu obecnego poziomu VAT.

Zobacz także:

Analitycy banku Credit Agricole wspomnieli też, że tego typu mechanizmy są skuteczne przy pobudzaniu popytu na rynku, ale kompletnie nieskuteczne jako narzędzie obniżania inflacji. Można wobec tego spodziewać się, że działanie będzie kosztowne dla budżetu, ale zupełnie nieskuteczne. 

Czy zerowy VAT na żywność to próba zrzucenia odpowiedzialności za drożyznę na przedsiębiorców?

Premier Mateusz Morawiecki niezrażony opiniami ekspertów, przygotowuje się do czasowej obniżki VAT z 5 proc. do zera. Obniżka ma być wprowadzona w lutym 2022 r. i obowiązywać przez sześć miesięcy, po czym VAT wróci do obecnego poziomu.

Premier zwrócił się do przedsiębiorców z apelem, żeby obniżyli ceny swoich produktów. Podczas konferencji prasowej mówił:

- Koszt tegoroczny przekroczyć może 6 mld zł, może nawet do 7 mld zł, niektóre szacunki pokazują, ale jest to bardzo ważne. I tutaj apeluję do wszystkich przedsiębiorców, którzy handlują towarami żywnościowymi o odpowiednie obniżenie cen produktów (...). To jest bardzo ważne. To nie jest dzisiaj zarobek przedsiębiorców, to jest część, która trafia do budżetu państwa polskiego.

Apel byłby całkowicie zasadny, gdyby istniało zagrożenie, że piekarze czy fryzjerzy nie obniżając cen, powiększą swoje marże o podatek VAT. Tak jednak nie jest.

Słyszymy o horrendalnych podwyżkach cen gazu i energii elektrycznej, bez której nie wytworzy niczego żadna piekarnia, ani nie obsłuży klientów żaden zakład fryzjerski.

Przedsiębiorcy pokazują rachunki, które wzrastają o kilkaset procent i zapowiadają, że będą musieli podnieść ceny lub zamknąć swoje przedsiębiorstwa. Mirosław Gniado, właściciel piekarni w Jastrzębiu-Zdroju w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” przewiduje, jak za chwilę mogę się zmienić ceny pieczywa:

- Chleb, którego kilogram kosztuje dziś 7 zł, po uwzględnieniu wszystkich bodźców inflacyjnych, będzie kosztował 12 zł! Ceny uderzą w ludzi.

Oznacza to, że przedsiębiorcy, chcąc opłacić rachunki, będą musieli podnieść ceny, i to nie o 5 proc, ale nawet o 70 proc. Czy więc apele premiera do przedsiębiorców są wyrazem troski o klientów, czy próbą zrzucenia odpowiedzialności za rosnące ceny z rządu na właścicieli firm?

Źródło: portalspozywczy.pl, innpoland.pl, wyborcza.pl