Wszystko zaczęło się gdy kilka lat temu aktorka Małgorzata Ostrowska-Królikowska ze swoim mężem, nieżyjącym już Pawłem Królikowskim, pojechali na spotkanie aktorskie do niewielkiej wsi na południu Polski, Horyniec-Zdrój.

Spotkanie było świetnie przygotowane, przyszło wiele ciekawych osób, a stoły uginały się od jedzenia. Okazało się, że tę kulinarną część przygotowały panie z Koła Gospodyń Wiejskich. Aktorka była pod wrażeniem, a gdy wróciła domu, założyła takie koło u siebie, w podwarszawskim Zalesiu i nazwała je „Zalesianki”.

Jak zakłada się Koło Gospodyń Wiejskich?

Jeśli chcielibyście założyć podobną organizację w swojej miejscowości, to pani Małgorzata wie jak to zrobić. Opowiadała o tym w programie Dzień Dobry TVN:

- Wystarczy zebrać grupę kobiet, złożyć w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dokumenty, wnioski i założyć Koło Gospodyń Wiejskich.

Aktorka opowiada, że największym atutem tej organizacji nie jest to, że kobiety z okolicy mają gdzie spędzać czas, ale to, że wzajemnie się wspierają i inspirują. Zauważyła, że odkąd powstało koło „Zalesianki” wszyscy w okolicy bardziej się wspierają. Dotyczy to nie tylko kobiet, ale też mężczyzn i całych rodzin.

Zobacz także:

Jak dobrze mieć sąsiada

Panie wspierają się i uczą od siebie zarówno rękodzieła jak i gotowania. Inna uczestniczka Koła Gospodyń Wiejskich, w programie DDTVN opowiadała podekscytowana:

- Fantastyczne jest to, jak któraś przychodzi na warsztaty i twierdzi: "To jest niemożliwe, żebym ja mogła zrobić coś takiego, mnie się to nie uda, ja nie mam talentu", a potem wychodzi uśmiechnięta od ucha do ucha i mówi: "Rodzina mi nie uwierzy, że ja to sama zrobiłam". To jest takie super wzmacniające i pozytywne.

Koło działa prężnie, choć od rozpoczęcia jego działania z grupy wykruszyło się kilka kobiet. Obecne regularnie spotyka się 15 kobiet. Zorganizowały między innymi „Dzień sąsiada”. Jak ten dzień wyglądał, aktorka-prezeska opowiedziała portalowi Gość.pl:

- Na Dniu Sąsiada była okazja, aby smacznie zjeść (jak na porządne KGW przystało). Panie przyniosły ciasta, ukiszone przez siebie ogórki, smalczyk. Było też rękodzieło. Pani Ewa na napiekła chlebów na swojskim zakwasie. Sama jeździ do młyna i wybiera specjalny rodzaj mąki. Chleby smakują wszystkim, są zdrowe i chrupiące.

Pani Ewa z kolei zapowiedziała, że jak będzie zainteresowanie, to chętnie nauczy innych jak wypiekać taki chleb:

- Jeśli będzie zainteresowanie wśród pań z KGW, ale i spoza koła, zorganizuję warsztaty dotyczące tego, jak upiec zdrowy, pyszny, polski chleb.

Źródło: DDTVN, Fakt.pl , gość.pl