Jednym z obostrzeń, jakie pojawiły się na samym początku pandemii i które obowiązuje do dziś, jest limit osób, które mogą przebywać w sklepie. Ma to zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa, niestety w praktyce nie zawsze się sprawdza. W wielu miejscach nikt nie kontroluje, ilu klientów jest w sklepie. Pojawił się więc pomysł, który ma to zmienić.

Limit osób na powierzchni sklepu 

Na początku pandemii obostrzenia były skrupulatnie przestrzegane. Przed wejściem do sklepu stał ochroniarz lub pracownik i liczył klientów. Prosił też o dezynfekcję rąk za pomocą ogólnodostępnego płynu. Gdy liczba klientów osiągnęła górny limit, pozostałe osoby musiały zaczekać na swoją kolej przed sklepem. 

Im dłużej trwa pandemia, tym bardziej lekceważone są poszczególne obostrzenia. W wielu miejscach nie kontroluje się już liczby klientów, niekiedy brakuje płynu dezynfekującego, a obowiązkowe odległości pomiędzy danymi osobami w kolejce do kas nie są zachowywane.

Pomysł na skuteczne liczenie klientów

Zaniepokojeni związkowcy z NSZZ Solidarność zaproponowali rządowi rozwiązanie, które skutecznie miałoby przywrócić równowagę w sklepach. Chodzi o wprowadzenie limitu wózków zakupowych oraz koszyków, które automatycznie kontrolowałyby liczbę osób przebywających na powierzchni danego sklepu. W swoim liście związkowcy rekomendują „zmianę sposobu dopuszczenia klientów do czynności zakupowych poprzez zastosowanie rozwiązania już sprawdzonego w początkowym kształcie rozporządzenia ustalającego zakazy oraz nakazy, czyli ustalenie limitu koszyków/wózków, oraz zasady, że bez każdorazowego skorzystania z nich klient nie będzie mógł zostać dopuszczony do wejścia na teren placówki i dokonywania zakupów”.

Zobacz także:

Co myślicie o tym pomyśle? Nam się podoba!
 

Czytaj także: