Dania tylko na wynos?

Od ostatnich dni października lokale gastronomiczne działają tylko na wynos. Oznacza to, że goście nie mogą spożywać posiłków w ich wnętrzu, a jedynie zamówić jedzenie do domu lub odebrać paczkę na miejscu. 

Póki co, rząd nie przewiduje zmiany tych przepisów, ale też niewiele pomaga pozostawionym na lodzie przedsiębiorcom, których dochody znacznie się zmniejszyły lub spadły niemal do zera złotych. Nie jest przecież tajemnicą, że Polacy kochają celebrować porę jedzenia, stąd najwięcej posiłków zawsze było wydawanych na miejscu. To stanowiło główne źródło utrzymania restauracji.

Restauratorzy obchodzą przepisy, jak mogą

Lokale gastronomiczne starają się więc obchodzić obostrzenia najbardziej, jak to możliwe. Niektóre pozwalają klientom zjeść posiłek na miejscu, wystawiając rachunek potwierdzający odbycie „zamkniętego szkolenia kulinarnego lub degustacji potraw”. Właściciele, mimo zimy, nie chowają również ławek i stołów przed restauracjami, chcąc umożliwić klientom korzystanie z nich.

Hotele tylko dla podróżujących służbowo?

W kwestii hoteli sytuacja wygląda podobnie. Z początkiem listopada rząd ogłosił, że pozostaną one otwarte jedynie dla gości podróżujących służbowo i legitymujących się numerem NIP. Jednak z racji, że pandemia znacznie zminimalizowała liczbę takich wyjazdów, nawet na terenie Polski, przez ostatni miesiąc hotele świeciły pustkami.

Zobacz także:

Przedsiębiorcy mają wymówkę dla Sanepidu

Z początku niektóre hotele przyjmowały gości podających jakikolwiek NIP i przebywających w danym miejscu niekoniecznie służbowo. Jednak, z racji, że sezon narciarski za pasem, a w górach w pełni, właściciele hoteli znaleźli jeszcze kilka innych metod na przyciągnięcie gości.

Jak informuje jeden z popularnych polskich portali, hotele stacjonujące w bezpośrednim sąsiedztwie stoków narciarskich, przyjmują gości pod przykrywką wynajmu „schowka na narty”. Przedsiębiorcy zasłaniają się także organizacją spotkań rodzinnych, podczas których odwiedzi ich zgodnie z prawem, maksymalnie 5 osób. 

W internecie nie brakuje również ogłoszeń, w których hotelarze zachęcają do świadczenia pracy zdalnej w pięknych okolicznościach przyrody. Nie brakuje więc rodzin jadących z dziećmi w „podróż służbową”. W razie kontroli Sanepidu lub innych służb, wszystko jest bardzo dobrze przemyślane.