Daniel Michałowski, dziennikarz i prezenter radiowo-telewizyjny, podobnie jak wielu innych celebrytów, a także tysiące zwykłych Polaków, ruszył na pomoc uchodźcom z Ukrainy ogarniętej wojną. Ludzie masowo udostępniają swoje domy i przyjmują Ukrainki z dziećmi do swoich rodzin. Uczą się jak rozmawiać z gośćmi, którzy dopiero co przeżyli traumę wojenną, stracili domy, cały dobytek, a często także bliskich.

Gościnni Polacy

Wielu z was  z własnego doświadczenia wie, jak trudne bywają pierwsze dni zarówno dla gospodarzy, jak i samych gości. Dziennikarz też ma pewne spostrzeżenia na ten temat i na swoim Instagramie dzieli się nimi z innymi, pisząc o pierwszych i kolejnych dniach Gali i Leny pod jego dachem:

- Gdy weszły do ciepłego pokoju z czystą pościelą, poleciały łzy. To są małe gesty, które mają ogromne znaczenie. 

Każdy dzień przynosi jednak zmianę. Ukraińscy goście z dnia na dzień czują się coraz lepiej:

- Wasi goście mogą czuć się na początku skrępowani — krok po kroku na pewno uda się przełamać lody. Dajcie sobie i im trochę czasu. Wyznaczacie godziny posiłków, opowiadajcie co się będzie działo w domu następnego dnia — tak, aby goście nie czuli się zaskakiwani. U nas to zadziałało i panie poczuły się swobodnie, na tyle, że wczoraj przejęły kuchnię ❤️ Wspólne posiłki łączą 🇺🇦🇵🇱

Pomoc rodzi pomoc

Panie zaczęły od wypiekania ukraińskich przysmaków dla rodziny. Przyjmujcie je i wy, to jedyny sposób wdzięczności, na jaki wasi goście mogą sobie w obecnej chwili pozwolić. Tak dziękują za okazaną im gościnność i serce. A często po kilku dniach robią coś jeszcze, tak jak goście Daniela Michałowskiego — włączają się w pomoc organizowaną dla kolejnych Ukrainek i Ukraińców przybywających do naszego kraju:

Zobacz także:

 

- Lena od rana pomagała w Składzie Rzeczy Potrzebnych, czyli sklepie dla Ukraińców, w którym płaci się uśmiechem za sortowanie, segregowanie, rozwieszania rzeczy i wspólne przełamywanie barier — wiadomo, razem raźniej.

- Potem dołączyła do mamy, która od rana wypiekała pyszne drożdżowe pierogi zapakowane i opisane przekazaliśmy tym, którzy są w tłumie uchodźców na dworcu Warszawa Zachodnia. Kilkadziesiąt sztuk, to oczywiście kropla w morzu potrzeb, ale każda pomoc się liczy,  a Pani Mama włożyła w nie mnóstwo czasu, siły i przede wszystkim całe serce, bo choć sama korzysta z pomocy, to pomaga też innym. Widok ich radosnych twarzy — bezcenny. 

Tak otrzymywanie pomocy rozbudza chęć niesienia pomocy innym.

Źródło: wikipedia.org.pl, wp.pl