Barszcz z uszkami i grzybowa to jednak niejedyne wybory wigilijne Polaków. W Wielkopolsce podaje się zupę brzadową z suszonych jabłek i śliwek z kluseczkami, a na Śląsku siemieniotkę, czyli polewkę z ziaren konopi. Jedno jest pewne: jeśli w jakiejś rodzinie zaczęto na wigilię gotować jakąś zupę, to zostaje ona jako tradycyjne danie na dłużej. U was też tak jest?

Gdzie jadają barszcz a gdzie grzybową?

Te dwie zupy, które otwierają wigilijną kolację uważane są za najczęściej jedzone w naszym kraju. Ponieważ dwóch zup na jeden posiłek nikt raczej nie podaje, rodziny decydują czy gotować jedną, czy drugą. Ale jesteście w błędzie jeśli myślicie, że połowa rodzin wybiera barszcz, a połowa grzybową.

Większość zapytanych odpowiada, że należy do rodziny preferującej barszcz. Gdzie więc są te rejony, w których jada się grzybową? Sprawdziliśmy.

Anna Włodarczyk w felietonie opublikowanych na portalu Trójmiasto.pl tak wspominała swoje wigilijne rozczarowanie, czyli moment, gdy z rodziny uwielbiającej wigilię z zupą grzybową trafiła pod strzechę miłośników barszczu:

Zobacz także:

- Moje pierwsze święta poza domem rodzinnym na Mazowszu. Spędzam je w Gdańsku: zasiadamy do stołu i już na samym początku dopada mnie pierwsze... rozczarowanie kulinarne. Zamiast ukochanej zupy grzybowej, na którą czekam cały rok, na stół wjeżdża barszcz. Wydawać by się mogło, że z Mazowsza na Pomorze nie jest daleko, ale okazuje się, że nasze menu wigilijne trochę się różni.

W dużej części regionów najchętniej wybieraną wigilijną zupą jest barszcz. Tak jest na przykład na Pomorzu. Z kolei Mazowsze i Kurpie to krainy zupy grzybowej, przygotowywanej z grzybów zebranych jesienią w lokalnych lasach.

Z grzybowego Mazowsza należy jednak wykluczyć Warszawę i większe miasta. Tu wybory są podzielone, choć w Warszawie mieszkańcy częściej stawiają na stole talerze z barszczem. Poza tymi, którzy osiedlili się w tym mieście przyjeżdżając z różnych regionów i przywieźli ze sobą swoje ulubione wigilijne zupy.

Która zupa jest zdrowsza, a która smaczniejsza?

Talerz czystego barszczu to niewiele ponad 30 kalorii, a uszka serwowane do niego to około 100 kalorii. Barszcz ugotowany na wywarze z włoszczyzny i dużej ilości buraków zawiera witaminy i prozdrowotne składniki odżywcze. Dzięki burakom danie usprawnia pracę układu krwionośnego.

Wigilijna zupa grzybowa w zależności od tego jak jest podana, czym jest zabielona i na czym została ugotowana, to kaloryczność od 30 do nawet 250 kalorii w jednym talerzu. Grzyby, główny składnik zupy grzybowej to cenne źródło dobrej jakości białka, a także beta-glukanów, które stymulują układ immunologiczny w walce z komórkami zapalnymi, w tym nowotworami.

Ale czy decydując się na barszcz lub grzybową w wigilię myślimy o ich zdrowotnych właściwościach? Z pewnością nie. Ważniejszy jest smak.

Miłośniczka zupy grzybowej, Anna Włodarczyk tak mówi o swojej ulubionej zupie:

- Talerz tej zupy to od lat moje największe marzenie kulinarne, czekam na nią niecierpliwie cały rok. Jej magia ma dwa aspekty: po pierwsze, w takiej formie jemy ją tylko raz w roku, przez co jest jednym z najbardziej wyczekiwanych dań. Po drugie, to zupa ideał: idealnie kremowa i aksamitna, przygotowana wyłącznie z prawdziwków zebranych w okolicznych lasach. Podajemy ją z lanymi kluseczkami domowej roboty.

Z kolei entuzjastka roślinnej kuchni Marta Dymek, autorka bloga „Jadłonomia” i książek kucharskich pod tym samym tytułem, tak opisuje polski tradycyjny barszcz:

- Cały sekret tkwi w kiszonych burakach, bulionie z dodatkiem suszonych grzybów, aromatu śliwek, zapachu jałowca i majeranku.

Źródło: Radio Zet, Onet.pl, Trójmiasto.pl, Magazynkuchnia.pl, jadlonomia.pl