Tylko politycy, których dochodów z pewnością nie można porównywać do pensji zwykłych ludzi, mogą sobie pozwolić na nieśledzenie rosnących cen. Nie wiedzą więc ile kosztuje chleb, co udowodnił ostatnio choćby premier Mateusz Morawiecki.

Nie interesują się też cenami masła, jak poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski, który tłumaczył potem, że nie zna cen, bo na produktach zamiast cen są kody kreskowe.

Większość z nas pomimo kodów na opakowaniach doskonale wie, ile kosztuje żywność. I nie tylko martwi się tym, że wszystko kosztuje coraz więcej, ale też tnie koszty i zaczyna planować taktykę na przetrwanie: nie kupić w ogóle czy kupić mniej? Najnowsze wybory zakupowe Polaków zbadał ostatnio dziennik Rzeczpospolita.

Rosnące ceny stają się problemem dla Polaków

Inflacja, która, jak ogłosił GUS, jest najwyższa od 20 lat, zaczyna mieć wpływ na nasze zwyczaje konsumenckie. Wartość pieniędzy jakimi dysponujemy gwałtownie spada, siła nabywcza pieniądza – maleje, dziś za te same kwoty, włożymy do koszyka w sklepie znacznie mniej niż kilka miesięcy temu. Chodząc po sklepach zaczynamy dokonywać cięć wydatków i część produktów, które wcześniej regularnie kupowaliśmy, dziś z żalem zostawiamy na półkach.

Zobacz także:

Badanie przeprowadzone w aplikacji ,,Moja Gazetka'', na grupie tysiąca konsumentów, pokazało z jakich produktów najczęściej w ostatnim roku rezygnowaliśmy, tnąc koszty gospodarstw domowych.

Na przykład, na napoje objęte nie tak dawno tzw. opłatą cukrową wydawaliśmy niemal 70% mniej i to nie dlatego, że są tańsze, bo oczywiście nie są. Rezygnujemy z nich uznając, że nie są niezbędne, a  zaoszczędzone na nich pieniądze, wydajemy na inne potrzeby, bo drożeje wszystko, także ubrania, środki higieniczne czy prąd.

Czy inflacja może mieć pozytywne skutki?

Rosnące ceny spowodowały, że w ostatnim roku ścięliśmy wydatki na te produkty żywnościowe, których, jak alarmowali lekarze, jedliśmy zbyt dużo. Prawie połowę mniej wydajemy na mięso, o jedną trzecią mniej na tłuszcze, w tym masło i tyle samo na alkohol.

Z kolei negatywnym skutkiem ograniczania wydatków na żywność jest to, że w bieżącym roku kupowaliśmy mniej owoców i warzyw. Warzywa sezonowe, które zwykle latem są tańsze, niestety latem tego roku nie taniały tak, jak tego byśmy oczekiwali. Ceny warzyw całorocznych także nie były niskie, w rezultacie, na warzywa wydawaliśmy prawie połowę mniej niż zwykle.

Galopująca inflacja powoduje spadek wartości gotówki, a tym samym – wzrost cen produktów. Aż trzy na cztery badane osoby rezygnują z zakupu produktów, które dawniej kupowały częściej – mówi Tomasz Machniak, współzałożyciel aplikacji Moja Gazetka

Czy Polacy marnują mniej jedzenia przez inflację?

Badanie potwierdziło także, że konieczność ograniczania wydatków wpłynęła na wypracowanie strategii osobistej walki z podwyżkami i niektórzy z nas zaczęli rezygnować z produktów, których nie uznają za niezbędne, a niektórzy tych ulubionych produktów zaczęli po prostu kupować mniej.

Wyższe ceny skłoniły nas też do lepszego, bardziej przemyślanego wydawania pieniędzy na żywność i inne produkty codziennego użytku. Trzech na pięciu Polaków zaczęło planować zakupy, a niemal co drugi kupuje tak, żeby nie marnować i nie wyrzucać produktów.

Źródło: Rzeczpospolita