Seria „paragonów grozy” Katarzyny Bosackiej stale cieszy się popularnością. Nic dziwnego, choć przy inflacji wynoszącej 13,9% nie wiadomo już, czy śmiać się, czy płakać widząc takie ceny za jedzenie. Tym razem dziennikarka przyjrzała się rachunkom za jedzenie na mieście. Spodziewaliście się takich cen?

Szokująco wysokie ceny w cukierniach

Na swoim profilu na Instagramie Katarzyna Bosacka opublikowała zdjęcia paragonów, jakie wysyłają jej obserwujący. Pierwszym jest rachunek z cukierni – ceny są naprawdę szokujące. Za rogala z morelą trzeba było zapłacić aż 22,43 zł. Nie lepiej było w przypadku ciastek orzechowych. Około 25 dag tych słodyczy kosztowało 19,28 zł. Najtańsze okazały się kokosanki – jedyne 10 złotych za 15 dag. 

– Ja myślałam, że to żart jak dostałam ten rachunek. Nie było żadnych cen przy produktach, więc się skusiłam – napisała obserwatorka dziennikarki na Instagramie.

Jak się okazało, nie był to wcale luksusowy lokal tylko zwykła, przydrożna cukiernia. 

Zobacz także:

Blisko 300 złotych za obiad nad morzem

Jeśli myśleliście, że mała porcja orzechowych ciastek za blisko 20 zł to dużo, to nie widzieliście ceny obiadu w smażalni w Jastarni. Kolejny paragon pokazany przez Katarzynę Bosacką opiewa na prawie 300 złotych!

Jeden z obserwujących zamówił obiad dla dwóch osób w smażalni, na który składały się dwa żurki z jajkiem, porcja halibuta, dwie porcje frytek, surówki oraz dwa piwa. Raczej nikt nie spodziewałby się, że na rachunku ujrzy bagatela 279 złotych!

Tylko jeden żurek kosztował aż 21 złotych. Z kolei cena ryby wyniosła 161,50 zł. Frytki i surówki kosztowały po 11 złotych porcja, a piwo aż 16 złotych! To średnio więcej, niż chociażby w lokalach w dużych polskich miastach, jak Wrocław czy Warszawa. 

Z czego wynikają tak wysokie ceny?

W poście opisującym zdjęcia paragonów Katarzyna Bosacka zaznaczyła, że w pełni rozumie rosnące ceny w lokalach i jednocześnie apeluje o uważność przy zamawianiu – zwłaszcza ryby:

– Wszystko drożeje, a co za tym idzie restauratorzy muszą podwyższać swoje ceny – nic w tym dziwnego. Warto jednak przed zakupem zerknąć na cennik albo sprawdzić, ile może ważyć kawałek ryby, bo cena podawana jest zazwyczaj na 100 g, a my w pośpiechu możemy nie zwrócić na to uwagi – pisze Bosacka na Instagramie.

Źródło: katarzynabosacka/Instagram