Zaczęło się od kampanii społecznej, skończyło na projekcie zmiany przepisów. Akcję zainicjował park narodowy, przyłączyli się właściciele sklepów i zwykli ludzie. W wyniku tej inicjatywy, w wielu miejscach Anglii nie będzie można w tym roku kupić ani używać jednorazowych grilli. Wcześniej były one masowo porzucane - nawet te, które nadal się paliły.

35 ton śmieci, wiele pożarów - to dobry powód do wprowadzenia zakazu

Dwa lata temu władze Parku Narodowego New Forest w południowej Anglii, wypowiedziały walkę jednorazowym grillom używanym przez turystów. Park, który powstał 15 lat wcześniej, żeby chronić resztki starodrzewów, wrzosowiska, leśne cykady, występującą na tym terenie rosiczkę, a także żyjące półdzikie konie, nie mogły pozwolić, żeby pozostawione jednorazowe grille nadal powodowały pożary. I to tuż po tym, jak susza wywołała wiele z nich i nie tylko zniszczyła ogromne obszary lasu, ale doprowadziła do spalenia żywcem wielu dziko żyjących zwierząt, w tym jaszczurek i padalców. Tylko w jeden weekend zeszłego roku, pracownicy parku ugasili 60 pozostawionych, nadal palących się grilli.

Dodatkowo, dzikie grillowanie na jednorazowych tackach sprzedawanych przez tylko jedną sieć – Aldi, według szacunków przyczyniało się do powstania około 35 ton jednorazowych śmieci, nienadających się do recyklingu. Dlatego Aldi, było jedną z dwóch dużych sieci sklepów, które zainicjowały akcję wycofywania jednorazowych produktów do grillowania ze sprzedaży i przyłączyły się do akcji społecznej zainicjowanej przez Park Narodowy New Forst. Tak o akcji wypowiedziała się dyrektorka ds. odpowiedzialności korporacyjnej Aldi w Wielkiej Brytanii:

- Dążymy do zmniejszenia naszego wpływu na środowisko i wiemy, że wielu naszych klientów coraz częściej stara się robić to samo.

Sklepy przyłączają się, ale potrzebna jest też świadomość społeczna

Władze parku narodowego ogłosiły teren parku strefą wolną od grilla i zakazały nie tylko jednorazowych grilli, ale w ogóle używania otwartego ognia oraz zaczęły wciągać do akcji lokalny biznes. Na początku 50 punktów sprzedaży w okolicach parku wycofało jednorazowe grille ze sprzedaży, bardzo szybko kampania rozszerzyła się na cały kraj: sklepy rolnicze, osiedlowe, a także niektóre sieciówki przyłączały się i usuwały tę „bombę środowiskową” ze swoich asortymentów.

Zobacz także:

W rezultacie powstał projekt przepisów formowany przez parlamentarzystów. W maju odbędzie się drugie czytanie ustawy, która zabrania używania jednorazowych grilli na otwartych wrzosowiskach, a władzom lokalnym daje w związku z tym prawo zakazu ich sprzedaży na swoim terenie.

Jednak już dziś wiele jednostek samorządowych wprowadziło takie zakazy, a sprzedawcy, którzy opierają się przed zdjęciem jednorazowych grilli z półek sklepowych stają pod pręgierzem aktywistów środowiskowych. Także marketingowcy coraz częściej powtarzają, że firmy, które mają w ofercie takie urządzenia, nie mogą liczyć na efekt zielonego PR.

W naszym kraju brakuje statystyk na temat ilości pożarów wywołanych na skutek pozostawienia jednorazowych grilli, jednak ogromnym problemem jest zaśmiecanie okolic leśnych, nadrzecznych, i innych terenów zielonych, pozostałościami po plenerowym grillowaniu. To jak wiele osób nie zabiera ze sobą z pikniku własnych śmieci, widzimy gołym okiem.

Czy i u nas przydałaby się podobna inicjatywa? A jak myślicie, czy dużo sklepów i zwykłych ludzi przyłączyłoby się do niej?

Źródło: wyborcza.pl