Oglądając reportaże i filmy z Ameryki Północnej, niemal nie sposób dostrzec w kadrze osób szczupłych. Poza USA najtęższymi narodami świata są: Meksyk, Nowa Zelandia, Australia, Wielka Brytania, Kanada i Irlandia.

Większość liderów tego rankingu, to kraje anglojęzyczne. Według badaczy z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju opracowujących raport na temat skali i przyczyn otyłości na świecie, to kraje, w których najszybciej upowszechnia się tzw. amerykański styl życia. Styl życia, w którym kuchnia od dawna bazuje na fast foodach.

Dziś moda na  fast foody rozlała się po całym świecie, Na problem efektów związanych z niezdrowym jedzeniem, zwróciły ostatnio uwagę samorządy holenderskich miast. I zaalarmowały rząd, że obywatele im tyją, a one nie mają narzędzi do walki z tym zjawiskiem! 

Gdzie najchętniej ludzie kupują żywność?

Zdarzają się oczywiście sytuacje, gdy decydujemy się jechać na drugi koniec miasta, żeby kupić coś specjalnego, bo jedynie daleko od domu jest sklep, w którym dostaniemy unikalny produkt, którego poszukujemy. Naturalnym działaniem człowieka jest jednak raczej kupowanie żywność w swojej okolicy czy chodzenie do restauracji i barów które zna, bo znajdują się w sąsiedztwie.

Zobacz także:

Do takich właśnie wniosków doszły władze samorządowe pięciu holenderskich miast i obserwując, że rośnie im ilość mieszkańców w rozmiarze XXL, o tycie obywateli oskarżyły…. fast foody, których w Holandii, otwiera się coraz więcej.

Holenderskie miasta chcą ograniczać mieszkańcom dostęp do niezdrowego jedzenia. Z tego powodu, włodarze miast z Amsterdamem i Hagą na czele, zwróciły się do rządu o wprowadzenia zmian legislacyjnych, które dadzą im prawo wydawania pozwoleń na otwieranie lokali ze śmieciowym jedzeniem. Oczekują znowelizowania ustawy o ochronie środowiska, proponując wprowadzenie zapisów o środowisku żywnościowym jako części bezpiecznego i zdrowego środowiska życia mieszkańców miast.

Uważają, że pozwoli im to regulować liczbę fast foodów, a ograniczając ją pozytywnie wpłyną na wzrost otyłości wśród swoich obywateli.

Czy ktokolwiek powinien decydować za nas o naszym menu?

I tu zaczyna się ważna dyskusja na temat wolności wyborów. Czy włodarze miast ograniczając liczbę placówek gastronomicznych określonego typu, na które jednak jest popyt w mieście, nie ingerują nadmiernie w wybory mieszkańców? A co z wolnością prowadzenia działalności gospodarczej?

Patrząc z kolei na problem zdrowia publicznego i związanych z nim nieracjonalnych wyborów żywieniowych obywateli, które skutkują zwiększeniem nakładów na służbę zdrowia, chciałoby się przyznać, że odpowiedzialność za zdrowie publiczne władz, także w innych dziadzinach, bywa jednak uzasadnionym powodem wprowadzenia ograniczeń i regulacji ingerujących w prawa jednostki...

Źródło: noizz.pl, naukawpolsce pap.pl