
Puste półki w czasach PRL a rodzice i tak zawsze dostali mięso na zimne nóżki. Dodaj do nich sekretny składnik a galaretka będzie się idealnie “trząść”
Nazewnictwo nóżek jest w dużej mierze uzależnione od regionu, w którym występują. Najbardziej znane z nich, te, które kojarzymy wszyscy to: nóżki w galarecie, zimne nóżki, czy galaretka wieprzowa. Za to w gwarze warszawskiej funkcjonuje określenie meduza!
Nóżki jako potrawę znają też i nasi rodzice. Jako przekąska, były chętnie i często spożywane. Głównie jako zagrycha do chłodzonej wódeczki. Kieliszki wódki robiły za lornetę, którą zagryzało się galaretką wieprzową, inaczej mówiąc meduzą.
Zgodnie z tradycją
W menu podczas rodzinnych imprez każdorazowo można było znaleźć zimne nóżki. I choć przygotowania do nóżek dzielą się na kilka etapów, gospodynie domowe z podobnym entuzjazmem zabierały się do ich przygotowywania.
Tradycyjnie nóżki pasują do soku z cytryny albo octu. Obydwie wersje uzupełniają ich smak w sposób kompletny. Oczywiście nóżki są na tyle popularne, że można je kupić na mieście. Większą frajdę, również smakową, sprawią te domowego wyrobu.
Składniki na proste zimne nóżki:
- 2 nóżki wieprzowe
- 1 nieduża golonka
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- 1 cebula
- kilka ziaren czarnego pieprzu i ziela angielskiego
- liść laurowy
- 2-3 ząbki czosnku
- sól
Najprościej jak się da
Jeżeli na nóżkach nie ma szczeciny, to je opalamy i skrobiemy, dokładnie oglądamy także golonkę. Obgotowujemy mięso w garnku. Razem z nóżkami i golonką wrzucamy ziele angielskie i pieprz oraz opaloną cebulę.
Po godzinie z kwadransem dodajemy włoszczyznę, po dwóch – sól do smaku. Wszystko dochodzi przez blisko 4 godziny. Po tym czasie mięso bez żadnego problemu odejdzie od kości. Na bieżąco usuwamy z wywaru zbędne szumowiny.
Po wyjęciu nóżek i golonki zajmujemy się wywarem. W nim tkwi cały sekret. Jeśli zależy wam na klarownym wywarze, trzeba go przelać na drobnym sicie, a następnie sklarować białkiem. Czyli ubijamy 2 białka, dodajemy do podgrzanego wywaru i mieszamy. Całość nadaje się do ponownego przecedzenia przez sito.
Ostudzone mięso oddzielamy od kości i oglądamy w celu znalezienia najładniejszych części. Do wyrzucenia nadaje się skóra z golonki, trochę tłuszczu, skórek i kleistych fragmentów.
Do salaterek wkładamy posiekane mięso. Do odcedzonego wywaru dodajemy przeciśnięty czosnek i sprawdzamy, czy całość jest odpowiednio słona i pieprzna. Salaterki odstawiamy do ostygnięcia, a potem wkładamy do lodówki do całkowitego stężenia. Po wszystkim zabieramy się za jedzenie!
Źródło: Przepis ze strony poświęconej Warszawie “Vars i Sawa”