Zwolniono ją po 11 latach pracy, bo... częstowała koleżanki truskawkami. Absurd?
AdobeStock
Newsy

Zwolniono ją po 11 latach pracy, bo... poczęstowała koleżanki truskawkami. Absurd?

Pracownica popularnej sieci sklepów została zwolniona z pracy, ponieważ zachowała się niezgodnie z procedurami. Słusznie?

Wydawałoby się, że człowiek za wieloletnią, ciężką pracę powinien zostać wynagrodzony. Jednak pracownica jednej z popularnej sieci sklepów, została zwolniona za „przewinienie”, które może szokować. O co poszło?

Kotlety mielone

Absurdalne procedury w Dino

Szokująca sytuacja miała miejsce w jednym z supermarketów sieci Dino, znajdującym się w Krzemieniewie. Pracująca tam przez 11 lat kobieta została zwolniona za to, że zamiast wyrzucić niesprzedane truskawki do śmieci, postanowiła poczęstować nimi koleżanki w pracy.

O bulwersującej decyzji Dino poinformowała na Facebooku pani Sylwia Wawrzyniak, córka zwolnionej pracownicy. Pisze o absurdalnych procedurach, jakie obowiązują w tej sieci sklepów:

Niesprzedawalna żywność w supermarketach jest "odpisywana", a więc wyrzucana. Nieświeże chleby, podwiędnięte warzywa czy owoce lądują w kubłach na śmieci. Mięso, które nie zostanie sprzedane, jest wyrzucane. Minimalna część trafia do banków żywności. Takie procedury. Nikt nie kupi brzydko wyglądających truskawek, fakt. I właśnie przez truskawki nie nadające się już do sprzedaży, Mama i jej koleżanka ze zmiany zostały zwolnione.

Zobacz także
Jak szybko obrać truskawki? Przetestowaliśmy ten trik i naprawdę działa

Dieta truskawkowa na dobrą cerę i mocne włosy. Zda egzamin pod jednym warunkiem

Truskawki szklarniowe są znacznie droższe niż przed rokiem. Cena? Lepiej nie pytajcie!

Truskawki szklarniowe są znacznie droższe niż przed rokiem. Cena? Lepiej nie pytajcie!

Zwolniona za truskawki

Pracownica sklepu Dino zamiast wyrzucić niesprzedane truskawki, umyła je i położyła na stole w pokoju socjalnym dla pracowników. Sama, jak twierdzi, zjadła tylko dwie. Pech chciał, że wtedy w pokoju pojawił się kontroler. Poprosił o pokazanie paragonu za truskawki, którego oczywiście nie było. Wobec tego przeszukane zostały prywatne rzeczy pracowników, ich szafki i torebki w poszukiwaniu innych produktów ze sklepu.

Kobieta pracująca w sklepie tłumaczyła kontrolerowi, że poczęstowała koleżanki truskawkami, ponieważ żal jej było wyrzucić te owoce do śmieci.

Pan Kontroler mówi, że niezgodne z procedurami, że nie wolno. Mama mówi, że nie wolno tak marnować jedzenia, jak się to robi w Dino. Pan Kontroler każe podpisać oświadczenie, że zamiast od razu wyrzucić, postawiła na stole, żeby ona i koleżanki się poczęstowały.

„Pracownicy traktowani gorzej niż szczury”

Kobieta poszła na kilka dni na zwolnienie. Gdy wróciła, czekało na nią do podpisania rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron. Zapytała kontrolera oraz obecną przy rozmowie kierownik regionalną o to, czy byłoby lepiej, gdyby te truskawki wyrzuciła do śmieci i zjadłyby je szczury. Usłyszała, że tak, więc odpowiedziała "Czyli Dino traktuje swoich pracowników gorzej niż szczury". Jej pracodawcy odrzekli, że takie są procedury.

W dodatku okazało się, że zwolniona pracownica walczy aktualnie z rakiem piersi. Jej córka uspokaja, że mama jakoś da sobie radę dzięki pomocy bliskich.

Czytaj także:

pizza
Pixabay
Newsy
Polka dostanie ponad 122 tys. zl odszkodowania, bo... szef nie zamówił dla niej pizzy!
Pracownica salonu samochodowego wygrała sprawę sądową ze swoim pracodawcą, który… pominął ją przy zamawianiu posiłków służbowych.

Polka pracująca w salonie Forda w Wielkiej Brytanii otrzyma 23 tysiące funtów odszkodowania od swojego pracodawcy. Sprawę opisał popularny brytyjski dziennik „Daily Mirror”, który zdradził szczegóły procesu. Odszkodowanie za… niezamówienie pizzy! Pani Małgorzata do 2019 roku pracowała w salonie samochodowym Forda w miejscowości Watford jako recepcjonistka. Kobieta pełniła swoje obowiązki w wymiarze połowy etatu. Firma oferowała swoim pracownikom możliwość zamówienia dowolnego posiłku fast food raz w miesiącu (na koszt pracodawcy). Recepcjonistka została pominięta przy zbiorowym zbieraniu zamówienia, przez co pozwała swojego pracodawcę o dyskryminację i… wygrała proces! Koncern Ford musi zapłacić pani Małgorzacie 23 tysiące funtów. Okazuje się jednak, że podłoże sprawy było znacznie poważniejsze, a pominięcie recepcjonistki w zamówieniu mogło być spowodowane jej wcześniejszym zgłoszeniem dyskryminacji płciowej. W 2018 roku kobieta złożyła już nawet oficjalną skargę dotyczącą swojego wynagrodzenia, godzin pracy, a także wyżej wymienionej dyskryminacji płciowej, której miał dopuścić się jeden z pracowników. Otrzymał on pisemne ostrzeżenie, a sąd potwierdził dużą część zarzutów kobiety wobec firmy. Pracodawca tłumaczył się, że kobieta nie została zaproszona na służbowy obiad, ponieważ pracowała na pół etatu i jej godziny pracy kończyły się o 13. Nie przekonało to jednak wymiaru sprawiedliwości. Polska recepcjonistka vs. Ford Recepcjonistka z Polski podkreśliła także, że padła ofiarą mobbingu, a współpracownicy i szefostwo unikali z nią kontaktu, a także nie odbierali od niej telefonów. Pani Małgorzata uznała także, że została bezprawnie zwolniona z pracy po tym, jak firma uznała, że bardziej potrzebuje...

Takiej sytuacji jeszcze w McDonald's nie było. To wideo to prawdziwy hit sieci!
Pixabay
Newsy
Zemsta pracowników McDonald's. To wideo to prawdziwy hit sieci!
Do takiej sytuacji jeszcze nigdy nie doszło w żadnym McDonald'sie na świecie. Zobaczcie nagranie, które stało się prawdziwym hitem sieci!

McDonald’s to jedna z najpopularniejszych sieci restauracji na świecie. Firma została założona w 1940 roku w Kalifornii przez dwóch braci - Richarda i Maurice’a McDonaldów i działa obecnie na zasadzie franczyzy. McDonald's posiada na chwilę obecną prawie 37 tysięcy restauracji w 120 krajach świata. W Polsce sieć ma aż 435 lokali, w których zatrudnionych jest blisko 25 tysięcy osób. Zemsta pracowników McDonald's Ostatnio w jednym z lokali McDonald's miała miejsce bardzo nietypowa sytuacja. Co takiego się tam wydarzyło? Pewnego dnia wszyscy pracownicy jednego z lokali sieci, postanowili rzucić pracę, zwalniając się w połowie swojej zmiany. Sytuacja sprawiła, że nie było rąk do pracy i restauracja tymczasowo musiała zostać zamknięta. Wideo ukazujące zajście stało się prawdziwym hitem sieci. @zoey.isback Well that happened today and it was so funny 😭😂 ♬ Nobody - Mitski „Wszyscy odeszli, jesteśmy zamknięci" Jak doszło do tej nietypowej sytuacji? Okazuje się, że powodem zachowania pracowników była wcześniejsza kłótnia z menedżerami lokalu. Pewnego dnia pracownicy kalifornijskiego McDonalds'a postanowili się na nich zemścić i w tym samym momencie wszyscy zwolnili się z pracy. Zostawili po sobie jedynie krótką notatkę ze słowami: Wszyscy rezygnują, jesteśmy zamknięci. Na TikToku pojawił się filmik ukazujący zatłoczoną, a następnie opustoszałą restaurację. Wideo obejrzano ponad 2,4 miliona razy. Jaki był powód takiego zachowania? Czy chodziło o zbyt niskie wynagrodzenie, czy może o coś zupełnie innego? Sytuację przybliżyła nieco jedna z pracownic lokalu, niejaka Zoey. Restauracja zatrudniała bardzo młode osoby, nastolatków i było to dla nich okropne miejsce pracy....

Policja wystawiła mandat za grzebanie w śmietniku Biedronki. Sprawa skończy się w sądzie
AdobeStock
Newsy
Policja wystawiła mandat za grzebanie w śmietniku Biedronki. Sprawa skończy się w sądzie
Pewna kobieta z Białegostoku sądziła, że można bezkarnie brać produkty ze sklepowego śmietnika. Niestety, bardzo się pomyliła.

Myśleliście, że wyrzucając różne rzeczy do śmietnika automatycznie pozwalacie w ten sposób skorzystać z nich innym? Okazuje się, że to pozornie oczywiste założenie wcale takie nie jest w rzeczywistości. Pewna kobieta, która wyjęła ze śmietnika stojącego na zapleczu sklepu Biedronka kilka artykułów żywnościowych, mocno się zdziwiła, gdy zatrzymał ją ochroniarz.  Mandat za grzebanie w śmietniku Sprawa miała miejsce w Białymstoku, przy sklepie Biedronka znajdującym się przy ulicy Transportowej. Ewelina Głowacka, białostoczanka i freeganka, podjechała pod sklep, jednak zamiast do środka, udała się w kierunku śmietników. Stamtąd wyjęła kilka produktów wyrzuconych przez pracowników, w tym banany, marchewkę, pomidory, winogrona, jogurt i śmietanę. Freeganizm bowiem polega na prowadzeniu antykonsumpcyjnego stylu życia, a jedną z aktywności uprawianych przez freeganów jest „skip", czyli buszowanie po sklepowych śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia.  Gdy białostoczanka przeniosła wszystkie łupy ze śmietnika do samochodu, podszedł do niego nieznajomy mężczyzna. Kobieta domyślała się, że może to być ochroniarz, jednak nie przedstawił się. Zamiast tego, kazał Ewelinie Głowackiej wyjąć z samochodu skrzynkę z produktami ze śmietnika i udać się z nim na zaplecze sklepu. Podobno groził kobiecie, że użyje przeciwko niej gazu, więc zablokowała drzwi samochodu.  – Mężczyzna przez uchylone okno prysnął gazem pieprzowym. Zaczęłam się dusić, otworzyłam drzwi. Wtedy ochroniarz chwycił kajdanki i chciał mnie zakuć. Włączył mi się instynkt przetrwania. Siedząc na fotelu próbowałam go odepchnąć nogami –  mówi Ewelina Głowacka, cytowana przez Kurier Poranny.  Na miejsce została wezwana policja, która ukarała kobietę mandatem w wysokości 200 złotych za kradzież. Głowacka mandat...

Pracownicy Kauflandu domagają się 600 zł podwyżki. "Będziemy protestować 8 godzin dziennie"
AdobeStock
Newsy
Pracownicy Kauflandu domagają się 600 zł podwyżki. „Będziemy protestować 8 godzin dziennie"
Dziś rozpoczyna się protest pod polską siedzibą Kauflandu. Związkowcy żądają podwyżek, rozwiązania problemu dyskryminacji płacowej pracownic. Oprócz tego mają jeszcze inne postulaty.

W tym miesiącu w Polsce inflacja osiągnęła rekordowy poziom 12,3%, najwyższy od ponad dwudziestu lat. W wyniku tego oraz innych czynników nieustannie rosną ceny w sklepach, szczególnie w sklepach spożywczych. Tymczasem osoby, które w tych sklepach pracują, zarabiają tak mało, że niektórych wprost nie stać na przeżycie. Pracownicy Kauflandu powiedzieli „dość!” i dziś rozpoczęli protest.  600 zł podwyżki dla wszystkich pracowników Kauflandu Już dziś, 16 maja rozpocznie się protest związkowców z Międzyzakładowej Organizacji WZZ „Jedność Pracownicza" przed polską siedzibą sieci Kaufland. Protestujący domagają się m.in. 600 złotych podwyżki dla każdej osoby pracującej w sklepach Kaufland, ze względu na rosnące ceny kosztów życia i utrzymania: — Znamy też przypadki pracowników młodych, których wynagrodzenia są na poziomie najniższej krajowej. I z tej pensji muszą opłacić mieszkanie za 1,4-1,5 tys. złotych. Skoro „na rękę" dostają około 2,4 tys. złotych, to łatwo policzyć, że zostaje im około 1 tys. złotych na przeżycie. Nie da się tak utrzymać; takie osoby pracują tylko na to, by opłacić mieszkanie i rachunki, a potem muszą zastanawiać się, jak przetrwać do końca miesiąca — mówi Wojciech Jendrusiak, przewodniczący związku w rozmowie z money.pl. Dyskryminacja pracownic na urlopie macierzyńskim Kolejną kwestią jest dyskryminacja kobiet zatrudnionych przez Kaufland, które po powrocie z urlopu macierzyńskiego do pracy mają niższe pensje, niż reszta pracowników.  — Kobieta, wracając do pracy po urodzeniu dziecka, traci 200 złotych brutto miesięcznie. Jest tak dlatego, że spółka nie uwzględnia jej w podwyżkach, które miały miejsce podczas jej nieobecności. De facto mając...