Pawło Serwetnyk z Chersonia to popularny na Ukrainie kucharz i piekarz, który jest zwycięzcą tamtejszego „MasterChefa". Dziś, w obliczu wojny, piecze on za darmo chleb dla mieszkańców swojego okupowanego miasta. Jak wygląda obecnie życie jego mieszkańców?

Zwycięzca „MasterChefa" piecze za darmo chleb

Pawło Serwetnyk, zwycięzca ukraińskiego „MasterChefa" z 2019 roku, opowiedział w wywiadzie telefonicznym dla PAP, jak wygląda obecnie życie w jego mieście:

- Rosyjscy żołnierze rozmieścili się wśród cywilnych domów. Nie siedzą w mieszkaniach, ale blisko domów mieszkalnych. Specjalnie strzelają z tych miejsc, żeby ukraińscy żołnierze ich nie ostrzelali. Nikt nie będzie przecież odpowiadał im ogniem w kierunku, gdzie żyją mieszkańcy Chersonia. Od 7 rano do wieczora jest dość spokojnie i można się przemieszczać. Jednak słychać, jak rosyjscy żołnierze, którzy są w Chersoniu, ostrzeliwują Mikołajów - zdradził Serwetnyk.

W dniu, w którym zaczęła się wojna, Pawło jak zwykle upiekł chleb, ale nie miał gdzie go zawieźć. Postanowił więc, że odda go mieszkańcom swojego miasta:

- 24 lutego, w dniu inwazji, upiekliśmy chleb, ale nigdzie nie mogliśmy go zawieźć, bo zaczęła się wojna. Początkowo chciałem wyjechać, ale rozmawiałem z rodzicami i pytali „Dokąd masz jechać?". Zmieniłem zdanie. Później pomyślałem, że mamy 1,5 tys. upieczonych chlebów. Wszystko było pozamykane, więc tego dnia cały chleb rozdaliśmy i postanowiliśmy, że od tej chwili będziemy go rozdawać za darmo - powiedział.

Mieszkańcy sami przywożą produkty na chleb

Do Pawła Serwetnyka zaczęli się zgłaszać ludzie, którzy zaczęli przywozić mu różne produkty, z których ma on upiec chleb. Od samego wybuchu wojny, każdego dnia wypieka on chleby, aby wesprzeć głodnych mieszkańców okupowanego miasta:

Zobacz także:

- Od 25 lutego do 1 w nocy piekliśmy chleb w mojej piekarni. Średnio to było 1500 bochenków. Całe miasto było puste i nigdzie nie było chleba, więc postanowiłem, że będę piekł za darmo. Zacząłem wyświetlać zdjęcia na swoim koncie na Instagramie (https://www.instagram.com/pashaservetnyk/), a ludzie zaczęli pisać, że wszystko przywiozą, tylko żebym nie przestawał piec chleba. Zresztą cały czas się z mną kontaktują. Gdy ludzie dowiedzieli się, że piekę chleb, przywieźli mi 4 tony maki, pół tony soli i 400 kg drożdży. Do chleba nic więcej nie potrzebuję poza wodą - mówi. 

Piekarz powiedział, że powstała nawet w tym celu specjalna zbiorka:

- Żeby piec chleb, uruchomiliśmy zbiórkę. Przez osiem dni zebraliśmy około 800 tys. hrywien i 5 tys. dolarów, czyli około 135 tys. zł. Choć wiem, że to może źle wygląda, ale niektórzy próbują wykorzystać sytuację. Biorą chleb, a później chcą sprzedać - powiedział w rozmowie z PAP. 

Źródło: PAP