Pandemia koronawirusa w ogromny sposób wpłynęła na życie wszystkich ludzi. Wielu z nich straciło pracę, a coraz więcej właścicieli restauracji, siłowni i innych miejsc, które decyzją rozporządzeń nie mogą działać, jest zmuszonych całkowicie zamknąć swoje przedsiębiorstwa. Takie załamanie wielu gałęzi gospodarki, wpływa na jakość życia zwykłych ludzi.

W sklepach jest coraz drożej

Negatywne zmiany nie są widoczne od razu – one postępują z czasem. Tym, co części osób już się rzuca w oczy, są coraz wyższe ceny w sklepach. A ekonomiści alarmują, że może być jeszcze drożej.

Na ceny w sklepach składa się bowiem wiele czynników. To, ile kosztuje na przykład jabłko w supermarkecie zależy m.in. od obowiązujących aktualnie cen prądu (który jest coraz droższy), paliwa, a także kosztów pracy – przypomnijmy, że wzrost płacy minimalnej oznacza wzrost wynagrodzeń części pracowników, którzy zarabiali powyżej tej kwoty, w związku z czym pracodawca musi podnieść ceny sprzedawanych przez siebie produktów. Im więcej pracownik zarabia, tym więcej podatków pracodawca musi za niego zapłacić (koszty pracy w Polsce są bardzo wysokie).

Do tego dochodzą coraz wyższe podatki i nakładanie nowych, takich jak podatek cukrowy czy zapowiadany podatek od smartfonów. Rząd szuka pieniędzy gdzie się da, ponieważ przez koronawirusa gospodarka jest w fatalnym stanie.

Zobacz także:

Co podrożeje najbardziej?

Według ekonomistów, ceny części produktów będą z czasem malały. Prognozują, że w 2021 nieco spadnie cena wieprzowiny, a także ziemniaków, cebuli i jabłek, które w zeszłym roku były bardzo drogie. Jednak cena innych warzyw i owoców jest zależna przede wszystkim od pogody, która warunkuje pomyślność tegorocznych zbiorów.

Niestety, podrożeją produkty pierwszej potrzeby, czyli pieczywo i inne produkty zbożowe. Wynika to z wyższej ceny surowców niezbędnych do produkcji mąki. Specjaliści dodają, że wpływ mają na to inne koszty produkcji, o których już wspomnieliśmy wyżej. W rozmowie z portalem ekonomicznym, ekspert ING Rafał Benecki powiedział:

W odniesieniu do większości surowców rolnych, poza zbożami i mlekiem, nie obserwujemy przesłanek do wzrostu cen żywności w 2021 r. Zwiększą się natomiast pozasurowcowe koszty produkcji. Spodziewany wzrost cen energii elektrycznej czy wynagrodzeń będzie wpływał na obciążenia przedsiębiorstw na każdym etapie łańcucha produkcji i dystrybucji żywności, a także firm dostarczających m.in. opakowania. W konsekwencji będzie mieć to odzwierciedlenie w cenach detalicznych. Nie można zapominać też o wprowadzonym podatku od sprzedaży detalicznej, którego obciążenia również nie pozostaną obojętne dla portfeli konsumentów.

Wszystko wskazuje na to, że w 2021 nadal trzeba będzie zaciskać pasa.