Mama zawsze uczyła, że nie wolno wstawiać gorącego jedzenia do lodówki. W związku z tym, garnek z ciepłą zupą i talerz z niedojedzonym obiadem, czekają na kuchennym blacie do momentu, aż całkowicie ostygną i będzie można bezpiecznie wstawić je do lodówki. Takie działanie ma zapobiec psuciu się tego urządzenia.
Ale czy porady, które słyszeliście od rodziców, mają sens? Pewnie też nie pozwalaliście swoim dzieciom wstawiać do lodówki ciepłego jedzenia, a sami również czekacie, aż potrawy wystygną. Jednak czy jesteście pewni tego, że postępujecie właściwie? Rozwiewamy wszelkie wątpliwości.
Najpierw wyjaśnijmy kwestię odkładania do lodówki gorących, dopiero co zdjętych z palnika potraw. Tak gorącego jedzenia, absolutnie nie wolno wstawiać do lodówki! Jeżeli włożycie do niej bardzo gorące jedzenie lub płyny, to ich wartości odżywcze drastycznie zmaleją, a lodówka będzie musiała bardzo intensywnie pracować, co może doprowadzić do awarii.
Ponadto, umieszczanie w lodówce gorącej żywności, stwarza idealne warunki do rozwoju bakterii salmonelli, która przeniesie się na resztę jedzenia w środku i skazi znajdującą się tam żywność. Najbardziej narażone są produkty szybko psujące się, czyli jajka, mięso, warzywa i ryby. Z tego powodu, należy obniżyć temperaturę jedzenia przed włożeniem go do lodówki.
Sprawa gorącego jedzenia w lodówce jest jasna. Ale co z lekko ciepłym jedzeniem? Niektórzy ludzie twierdzą, że nie stanie się nic złego, jeśli włoży się do lodówki odrobinę ciepłą lub letnią żywność. Czy mają rację? Tak, można tak postępować z jedzeniem, ale tylko pod pewnymi warunkami. Pamiętajcie, by zawsze ich przestrzegać:
Jeśli ugotowaliście dużo jedzenia i jeszcze nie zdążyło całkiem wystygnąć, poprzekładajcie je do kilku mniejszych pojemników lub słoików. Tak zapakowaną żywność, można bezpiecznie odstawić do lodówki. Im mniej jedzenia w pojemniku tym lepiej, ponieważ szybko się ono schłodzi.
Pamiętajcie o tym, że żywność poddana działaniu wysokiej temperatury, zaczyna być podatna na działanie bakterii już dwie godziny po zakończeniu gotowania! To jeden z powodów, dla których warto odstawiać nawet lekko ciepłe jedzenie do lodówki. Jeśli pozostawicie je na blacie, ryzykujecie zatruciem pokarmowym. W przypadku jedzenia pozostawionego w wysokiej temperaturze, trzeba je schłodzić w ciągu godziny. Dotyczy to na przykład mięsa grillowanego latem, gdy na zewnątrz jest bardzo gorąco.
Czy masło trzeba przechowywać w lodówce? Jeżeli macie sporą rodzinę lub jadacie dużo masła, to nie będzie to konieczne - wówczas produkt ten na tyle szybko znika, że nie zdąży się zepsuć i można go trzymać na maselniczce w kuchennej szafce lub na blacie. Jeżeli jednak kostka masła wystarcza u was na długo, trzeba przechowywać ją w lodówce. A jak wszyscy wiemy, masło wyciągnięte z lodówki nie nadaje się do niczego poza robieniem kruchego ciasta - jest bardzo twarde, trzeba je “skrobać” i nie da się posmarować nim kanapek. Niektórzy wobec tego używają popularnego sprzętu AGD do zmiękczenia masła - ale czy to dobry pomysł? Sprawdźcie. Czy można podgrzewać masło w mikrofali? Część z was na pewno po wyciągnięciu twardego masła z lodówki wstawia je na kilkanaście sekund do mikrofali. Trzeba przyznać, że to bardzo szybki i prosty sposób na zmiękczenie masła, ale czy zdrowy? Nie do końca. Okazuje się, że przed podgrzewanie w mikrofali masło traci wartości odżywcze - zwłaszcza witaminę B12. Dzieje się tak przez oddziaływanie wysokiej temperatury. A do tego można bardzo łatwo przesadzić przy podgrzewaniu, na przykład przez ustawienie zbyt wysokiej mocy urządzenia lub czasu podgrzewania. Wystarczy chwila nieuwagi, by roztopić masło i wówczas można już tylko użyć go do przygotowania ciasta (po uprzednim ostudzeniu, ponieważ wlanie gorącego masła do masy sprawi jedynie, że może wam wyjść zakalec). Jak szybko zmiękczyć masło? Bardziej bezpiecznym i pewnym sposobem na zmiękczenie twardej kostki masła jest zrobienie kąpieli wodnej inaczej - zamiast kłaść masło do naczynia umieszczonego nad garnkiem z wrzącą wodą, można to wykonać w jeszcze bezpieczniejszy sposób. Wystarczy, że zagotujecie wodę w czajniku i wlejecie ją do szerokiej miski lub szklanki (powinna się w niej zmieścić kostka masła)....
W ostatnim filmie na swoim kanale na YouTube polsko-francuski kucharz Pascal Brodnicki opowiedział o błędach, jakie Polacy najczęściej popełniają w kuchni. Jeden z nich może być dla was zaskakujący - mówi o czynności, którą wykonuje chyba każdy z nas. Pascal tłumaczy jednak, dlaczego nie powinno się tego robić. Czego nie wolno robić w kuchni? Przyjęło się, że surowe mięso przed dalszą obróbką należy najpierw umyć pod bieżącą wodą. Jak zaznacza Pascal Brodnicki, jest to błąd. Na mięsie znajdują się różne bakterie i jeśli myjemy je w zlewie pod strumieniem wody, wówczas bakterie te rozpryskują się po kuchni. Stąd już krótka droga do tego, by znalazły się na innych produktach żywnościowych, a po ich spożyciu spowodowały zakażenie. Mięso i tak poddajemy później obróbce termicznej, która usuwa wszelkie bakterie. Dlatego, jak podkreśla Pascal, mycie surowego mięsa nie jest konieczne. Błędy, jakie Polacy popełniają w kuchni Mycie surowego mięsa to nie jedyny błąd, jaki popełnia wiele osób. W swoim filmie na YouTube, Pascal wymienił jeszcze kilka rzeczy, które wykonujemy niepoprawnie lub niepotrzebnie: Mycie rąk - sprawa pozornie oczywista, jednak nie dla każdego. Pascal przypomniał, że w kuchni dłonie należy myć bardzo dokładnie również między palcami i, oczywiście, z dodatkiem mydła. Rozmrażanie - myślicie, że rozmrażanie w temperaturze pokojowej to dobry pomysł? Tak, ale tylko w przypadku ciast i pieczywa. Nie wolno tak robić z mięsem i rybami - te produkty rozmrażamy tylko w lodówce. Wkładanie gorących potraw do lodówki - to prosta droga do zepsucia tego cennego urządzenia. Jedzenie wkładane do lodówki powinno mieć temperaturę pokojową. W ostateczności może być lekko ciepłe, ale absolutnie nie gorące. Czytanie przepisów - przed przystąpieniem do gotowania...
Już w Imperium Chińskim mówiono, że jeśli jedzenie upadło na ziemię, ale nie leży wystarczająco długo, to spokojnie można je nadal jeść. Dokładnie twierdzić tak miał ponoć w XIII w. chiński cesarz... Według monarchy zza Wielkiego Muru jedzenie, które przygotowano dla niego, mogło leżeć na ziemi nawet przez 5 godzin. My dziś mówimy o 5 sekundach. Wydaje wam się, że w tym czasie bakterie nie zdążą przenieść się na żywność? A co sądzą na ten temat naukowcy? Ile jedzenie może leżeć na ziemi, żeby nadal można je było jeść? Naukowcy od dawna próbują obalić lub potwierdzić tezę 5 minut i przeprowadzili kilka eksperymentów na ten temat. Jedno z nich, amerykańscy naukowcy opisali w książce „Czy to właśnie zjadłeś?” Badacze ustalili, że faktycznie czas, gdy pożywienie leży na podłodze lub ziemi ma znaczenie. Im jest dłuższy, tym więcej mikroorganizmów może się do niego dostać. Nie jest to jednak kwestia „wskoczenia” bakterii na kanapkę, tylko przyciągania ich w zależności od powierzchni podłoża (suche wilgotne) oraz właściwości żywności (wilgotność, zawartość tłuszczu). Jeden z autorów opracowania, Brian Sheldon wyjaśnia to w plastyczny sposób: - Jeśli dany drobnoustrój kocha wodę w pożywieniu lub jej nienawidzi, będzie to miało znaczenie. Inni badacze sprawdzili jak przenoszą się mikroorganizmy w zależności od rodzaju żywności i powierzchni podłoża. Wybrali różne produkty: arbuza, zwykły biały chleb, biały chleb posmarowany masłem oraz żelki typu robaki. Rzucali je na różne powierzchnie: stal nierdzewną, płytki ceramiczne, drewno oraz wykładzinę dywanową. Na koniec stwierdzili, że liczba bakterii, które przeniosły się na każdy z pokarmów, różniła się w zależności...
W dawnych czasach gotowanie bywało dużym, logistycznym wyzwaniem. Naszym babciom i prababciom należałoby przyznać medal za to, jak sobie wówczas radziły z przygotowywaniem jedzenia dla całej rodziny! Dziś większość kuchennych sprzętów działa na prąd i większość posiłków można przyrządzić w mgnieniu oka. Piekarnik nagrzewa się błyskawicznie, kuchenkę można łatwo włączyć i wyłączyć dostosowując odpowiednio moc palnika, a w razie, gdyby ktoś miał ochotę później odgrzać sobie jedzenie, to można to zrobić łatwo i szybko wstawiając zimny obiad do mikrofali. Ale czy wyobrażacie sobie jeszcze gotowanie w czasach, gdy wszystko przygotowywało się z pomocą dużego pieca opalanego drewnem lub węglem? Jedzenie „pod pierzynką” - metoda babć Wówczas szybkie odgrzanie jedzenia było zupełnie niemożliwe. Jadło się ciepły obiad od razu po przygotowaniu. Przecież nikt by nie rozpalał pieca po to, by odgrzać porcję zupy dla jednej osoby! Ale i na to znajdowano sposoby. Słyszeliście o chowaniu jedzenia… pod pierzynę? Dobrze przeczytaliście! Dawniej praktykowano zwyczaj wkładania garnka z jedzeniem pod kołdry lub poduszki, a nawet koce czy ręczniki. Czemu miało to służyć? Ta technika miała dwie funkcje. Po pierwsze, zapobiegała szybkiej utracie ciepła. Garnek z ugotowanymi ziemniakami wystarczyło szczelnie owinąć kocem i włożyć pod grubą kołdrę. Po kilku godzinach jedzenie w środku nadal było ciepłe! W ten sposób radzono sobie z problemem, jaki stanowiło ciągłe rozpalanie pieca. Była to też oczywiście duża oszczędność. A po drugie, był to sposób przygotowywania potraw. Lekko podgotowane ziemniaki zawinięte w koc lub kołdrę „dochodziły” w cieple i były później smaczniejsze. Jak stosować technikę chowania jedzenia pod pierzynę lub kołdrę? Jeżeli nigdy nie próbowaliście wkładać garnków...
