W lutym Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej apelowało do właścicieli o otwieranie sklepów w niedzielę w części kraju, dziś straszy kontrolami, jeśli punkty nadal będą otwierane. Prawo w naszym kraju zmienia się szybciej niż w kalejdoskopie. Skąd tak częste zmiany?

Historia zakazu handlu w niedziele w Polsce

Pierwsze podejście do wprowadzenia niedziel niehandlowych, miało miejsce w Polsce 7 października 2007 r. To wtedy uchwalona została ustawa zakazująca handlu w niektóre święta, ale jeszcze nie w niedziele. Sklepy zaczęły być zamykane w niedziele od 2017 roku z inicjatywy NSZZ "Solidarność".

Związkowcy tłumaczyli, że niehandlowe niedziele będą miały same zalety. Osobom zatrudnionym w handlu miało to pozwolić świętować niedziele z rodzinami, a wszystkim innym spędzać czas poza centrami handlowymi.

W pierwszych latach handel w niedziele był jedynie ograniczany, ale już od pierwszych miesięcy, sieci starały się omijać przepisy i znajdować wytłumaczenie dla otwierania swoich placówek dla klientów. W ten sposób wiele sklepów zaczęło w końcu świadczyć usługi pocztowe, bo taka działalność była dozwolona w niehandlowe niedziele.

Zobacz także:

Rząd przez długi czas bawił się w kotka i myszkę" z największymi sieciami, aż w październiku 2021 została zmieniona ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta, na mocy której, od 1 lutego 2022 r. zostało wprowadzone całkowite zaostrzenie zakazu handlu w niedzielę.

Ledwo sklepy definitywnie i na dobre zamknęły się w niedziele, gdy ten sam rząd zaapelował do sklepikarzy o otwieranie ich w dwóch województwach: lubelskim i podkarpackim. Było to związane z ogromną falą uchodźców zza naszej wschodniej granicy. Minister Marlena Maląg pisała wtedy na swoim Twitterze:

- Ze względu na stan wyższej konieczności apeluję o otwarcie sklepów w województwie podkarpackim i lubelskim. (...) Wprowadzimy w tym zakresie odpowiednie regulacje prawne.

Kary za otwieranie sklepów w niedziele

W czasie, gdy Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej podjęło decyzję o możliwości otwierania sklepów w niedziele, w Ukrainie trwały pierwsze dni wojny i do Polski uciekając przed nią docierało coraz więcej ukraińskich uchodźców.

Otwieranie sklepów w dni wolne miało wówczas ułatwić zaopatrywanie się w środki żywnościowe ludzi, którzy każdego dna przekraczali granicę i nie mogli przygotować się do weekendu robiąc zakupy wcześniej. W kulminacyjnym momencie w Polsce było ponad 2 mln uchodźców.

Dziś, pomimo że wojna za naszą wschodnią granicą nadal trwa, coraz więcej Ukraińców decyduje się wrócić do swojego kraju. Zmniejsza się liczba uchodźców przebywających w Polsce, coraz mniej dociera do nas nowych uciekinierów. Ministerstwo oceniło, że nadszedł czas na wycofanie się ze swojego lutowego apelu, uważa, że nie mamy już do czynienia z sytuacją nadzwyczajną, która uzasadniałaby otwieranie sklepów. Aktualny komunikat resortu jest następujący:

- W ostatnim czasie do resortu pracy napływają sygnały, pochodzące w szczególności od pracowników branży handlowej z dwóch ww. województw, którzy — mimo zasadniczej zmiany sytuacji, w ostatnich tygodniach — wciąż angażowani są do pracy w placówkach handlowych w niedziele.

Przedsiębiorcy prowadzący handel muszą więc zamknąć sklepy lub liczyć się z kontrolami Państwowej Inspekcji Pracy i karami w przypadku stwierdzenia naruszeń.

Źródło: Innpoland.pl