Pierwszym krajem, z którego zaczęły docierać doniesienia o pustych półkach w sklepach i brakach podstawowych produktów spożywczych, była wielka Brytania. Powodem pogorszenia zaopatrzenia była wówczas pandemia połączona z efektami Brexitu. Dziś ze Stanów Zjednoczonych docierają zdjęcia grozy przedstawiające półki, na których powinien być chleb, mleko i mięso, a nie ma nic. Winowajcą jest szalejący COVID-19. Czy puste półki dotrą też do nas?

3 „covidove" powody pustek w sklepach

Jesteśmy w środku czwartej fali pandemii koronawirusa. Na świecie rozprzestrzenia się nowy wariant wirusa – Omikron, o którym słyszymy, że jest znacznie bardziej zaraźliwy i błyskawicznie atakuje duże grupy ludzi. Możemy się więc spodziewać, że także u nas zacznie szybko rosnąć liczba zarażonych, jak to się teraz dzieje w Stanach Zjednoczonych. W związku z dużą zachorowalnością, amerykańscy konsumenci mają trudności z zaopatrzeniem w podstawowe produkty, takie jak chleb, mleko czy mięso. Dlaczego tak się dzieje?

  • Pracownicy chorują lub są na kwarantannie. Nie ma więc komu pracować. Analityk rynkowy Phil Lempert, tak komentuje: „Niedobory siły roboczej stawiają pod presją wszystkie gałęzie przemysłu spożywczego, od gospodarstw rolnych, przez producentów żywności, po sklepy spożywcze".
  • Zamknięte są porty i zostały przerwane łańcuchy dostaw, w których znajduje się ogromna ilość żywności. To kolejny efekt niedoboru pracowników we wszystkich branżach. Braki kadrowe dotykają transportu i logistyki.
  • Podczas pandemii zmieniają się nawyki żywieniowe ludzi. Amerykanie kupują więcej zróżnicowanej żywności, więcej gotują w domach i chcą urozmaicić swoje menu. Cześć klientów wykupuje żywność na zapas, bojąc się niedoborów, przez co przyczynia się do ich powstawania.

Jak zapobiegać szybko rozpowszechniającej się pandemii? 

Czy widząc, jakie są skutki szalejącej epidemii w USA, będziemy umieć przygotować się do niej i uniknąć podobnych problemów? Dotychczasowe zachowania Polaków w przestrzeni publicznej i ignorowanie zaleceń powtarzanych od początku pandemii DDM, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka pokazują, że prawdopodobnie będziemy kolejnym krajem, który utknie pod naporem ilości zachorowań.

Do tego awantury pomiędzy zwolennikami szczepień i antyszczepionkowcami, działania rządu, który pod naciskami grupy posłów zamroził gotową ustawę umożliwiająca testowanie pracowników.

Zobacz także:

Ministerstwo Zdrowia waha się, czy wprowadzić obowiązkowe szczepienia dla grup zawodowych, takich jak medycy i nauczyciele, które mają najszersze kontakty społeczne, a więc mogą przyczyniać się do roznoszenia pandemii.

Źródło: Wyborcza.pl