Wiele tęgich głów zadaje sobie ostatnio pytanie, skąd biorą się tak niskie ceny mięsa w supermarketach. Drób tańszy od warzyw nie bez racji wywołuje spore zdziwienie w oczach klientów, a coraz więcej z nich zaczyna powątpiewać w jakość oferowanego produktu, który nieraz jest tańszy niż pospolite warzywa.

Mnóstwo Polaków zaczyna dojrzewać do przekonania, że za dobre mięso po prostu trzeba więcej zapłacić. Takie wnioski płyną także z prowadzonych badań statystycznych.

Kto chce jeść „ekologiczne” mięso?

Spójrzcie na dane zebrane i opracowane przez organizację „Otwarte klatki” walczącą o poprawę dobrostanu zwierząt hodowlanych w naszym kraju. Jasno z nich wynika, że Polacy odczuwają potrzebę zmiany obecnego stanu rzeczy:

  • Aż 100% ankietowanych w grupie wiekowej 18-29 lat odpowiedziało, że na byliby w stanie zapłacić za mięso więcej, gdyby mieli gwarancję poprawy warunków hodowlanych w fermach i chlewniach
  • 93% badanych przyznało z kolei, że los zwierząt hodowlanych nie jest im obojętny
  • 87% wszystkich badanych byłoby w stanie ponieść koszty poprawy dobrostanu zwierząt hodowlanych

Z tymi badaniami nie do końca zgadzają się jednak koła producentów mięsa. W ich mniemaniu odpowiedzi w tego typu sondach mogą nosić znamiona przekłamania, bo koniec końców konsumenci mają według ich zdania decydować się wyłącznie ceną i jakością danego produktu.

Zobacz także:

Jaki problem z poprawą dobrostanu zwierząt mają producenci?

Niepokój producentów mięsa z Polski budzą także precedensy, które miały miejsce na Zachodzie. Obowiązek powiększenia klatek zwierząt hodowlanych i między innymi zniesienie chowu klatkowego kur spowodowało straty branży.

Wzięły się one z przyzwyczajeń klientów do starych cen. Swoje zrobiła także konkurencja spoza Europy, która nie dostosowując norm hodowli do unijnych i zachodnich norm, była w stanie oferować klientom wciąż nie-ekologiczne produkty zwierzęce w niższych cenach.

Jak przekonać konsumentów do „ekologicznego” mięsa i jajek?

Jak więc pogodzić ogień z wodą i sprawić, by spełniło się w końcu powiedzenie o wilku sytym i owcy całej? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Kluczem jest najprawdopodobniej edukacja i wzrost świadomości nie tylko producentów żywności, ale i przede wszystkim konsumentów na całym świecie.

Edukacja idzie z kolei w parze z wzrostem zamożności ludzi. Obecnie mamy do czynienia choćby z procesem wycofywania jaj od kur z chowu klatkowego ze sklepów sieci Biedronka. Wyższe koszty jaj od kur z chowu ściółkowego czy z wolnego wybiegu ewidentnie uniemożliwiały takie przedsięwzięcie w przeszłości.

Dzisiejsi konsumenci, nieco bogatsi niż jeszcze kilka lat temu, są w stanie włożyć do koszyka odrobinę droższe jajka bez uszczerbku dla domowego budżetu. Wydaje się jednak, że tego typu zmiany są długim procesem, który nadal wymaga pozostawienie konsumentom wolności wyboru. A jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Źródła: zdrowie.gazeta.pl, cenyrolnicze.pl