Cena chleba, podobnie zresztą jak np. masła, zwiększyła się rok do roku o przeszło 30 proc. Wpłynęły na to drożejące składniki, a także koszty produkcji, gazu, paliwa i energii elektrycznej.

Nowe ceny pieczywa nie odzwierciedlają jednak w pełni rosnących kosztów, jakie ponoszą piekarnie. Co za tym idzie, najprawdopodobniej w najbliższym czasie pojawią się kolejne podwyżki. Póki co, piekarze stawiają na inne metody, by wyjść na swoje. 

Shrinkflacja i skimpflacja zagościły w polskich piekarniach 

Shrinkflacja i skimpflacja to po prostu pomniejszanie gramatury produktu przy zachowaniu ceny. Tego typu oszczędności wymuszają na piekarzach odbiorcy towaru, np. duże sieci handlowe. Zresztą niektóre piekarnie same oferują takie rozwiązania. Tym sposobem na wasze stoły trafiają wyroby piekarskie ważące mniej niż tradycyjne bochenki i bułki.   

Zobacz także:

Andrzej Piętka z Akademii Wypieków tłumaczy w portalu dlahandlu.pl: 

- Używane są wtedy w fazie produkcji uboższej jakości półprodukty i komponenty po to, żeby zaoszczędzić na kosztach surowcowych. Zamieniane są polepszacze na silniejsze, których nazwy robocze używane przez technologów są podawane z charakterystyką określającą ich działanie, np. DD — dobrze dmucha. Co to oznacza? Otrzymujemy finalne pieczywo, np. chleb lub bułki o mniejszej gramaturze, a o większej objętości. 

Jakie jeszcze triki na „poprawienie” chleba mają w zanadrzu piekarze? 

Andrzej Piętka w rozmowie z portalem dlahandlu.pl zwraca też uwagę na jeszcze jeden trik stosowany w sklepach i piekarniach. Zmieniane są nazwy i kształt znanych wypieków, po to by móc zwiększyć ich cenę. Pozwala to na pewne podwyżki przy okazji wprowadzania tzw. nowego produktu. Dobrze znany chleb, ale w innym kształcie i pod zmienioną nazwą zaczyna być sprzedawany drożej.

Kolejną sztuczką sklepowo-piekarską jest podawanie ceny nie za sztukę, a za 100 g lub 1 kg. 

Źródło: dlahandlu.pl, businessinsider.com.pl