Regularnie informujemy o kolejnych sklepach, które otwierają się w niedzielę. Pozwala na to luka prawna dopuszczająca otwarcie placówek figurujących jako punkty pocztowe. W ten sposób działają już m.in. Intermarche, Carrefoury Express, Stokrotki Express czy niektóre Topazy.

Pierwszym sklepem, który znalazł sposób na otwarcie się w niedzielę niehandlową była Żabka, która do dziś może liczyć na kolejki zawijające się za wejście w każdy weekend. Otwarte mogą być także sklepy przy stacjach benzynowych oraz mniejsze lokale – o ile za ladą stanie sam właściciel.

Rząd chce zaostrzyć zakaz handlu

Otwierające się na każdym kroku sklepy, skłaniają rządzących do zaostrzenia ustawy regulującej handel. Osoby z otoczenia partii rządzącej informują, że politykom nie odpowiada masowe obchodzenie przepisu.
Pogłoski o planach na zmianę w ustawie potwierdził poseł PiS - Janusz Śniadek. 

Do Sejmu wpłynie nowelizacja, to bardziej kwestia dni niż tygodni, w której będzie wprowadzona definicja przeważającej działalności – powiedział polityk portalowi money.pl.

Politycy obawiają się, że luka w przepisach może sprawiać, że… więcej placówek jest otwartych niż zamkniętych. 

Zobacz także:

To łącznie co najmniej kilkanaście tysięcy lokalizacji, a dodatkowo biorąc pod uwagę, iż działać mogą sklepy franczyzowe, okazuje się, iż więcej sklepów w niedzielę z zakazem może działać niż jest zamkniętych. To się PiS nie podoba, bo zakaz miał uderzyć w duże sieci, które teraz go bez kłopotu obchodzą – informuje „Rzeczpospolita”.

Dlaczego zakaz handlu ma przechodzić zmiany akurat teraz? Jak twierdzą informatorzy, ustawodawcy nie chcieli uprzykrzać życia przedsiębiorcom w trakcie pandemii, która i tak była ciężkim etapem dla gospodarki. 

Źródło: Rzeczpospolita, Money.pl