Naukowcy naprawdę dwoją się i troją, aby pokonać koronawirusa. Skuteczne powstrzymanie pandemii to jedyny sposób na to, żebyśmy mogli wrócić do normalnego życia. Najnowsze badania wykazały, że bardzo obiecującą pomocą może być ser szwajcarski – i bynajmniej nie chodzi tu o dziurawy przysmak!

Koncepcja sera szwajcarskiego

Chodzi tutaj o model stosowany w analizie różnych zdarzeń. Został opracowany już w latach 90. i jest stosowany w branżach obarczonych dużym ryzykiem, np. w lotnictwie i energetyce. Obecnie jeden z wirusologów pracujących nad powstrzymaniem koronawirusa, Dr Ian Mackay, postanowił skorzystać z tej metody. Na czym ona polega? Otóż zakłada ona, że każdy sposób walki z wirusem wygląda jak plaster sera szwajcarskiego – jest w jakiś sposób skuteczny, jednak są w nim dziury, przez co ta skuteczność nie jest całkowita. Jeżeli dodamy do siebie różne zastosowane metody powstrzymywania wirusa i tych dziur będzie naprawdę dużo lub będą się pokrywać, to wówczas efektywność podjętych działań maleje. Natomiast w sytuacji, gdy dziury się nie pokrywają, to skuteczność rośnie.

 

Dr Ian Mackay w wypowiedzi dla jednego z amerykańskich pism powiedział, że zwłaszcza w przypadku tak poważnego wyzwania jak koronawirus bardzo ważne jest, by na walkę z tym kryzysem składało się jak najwięcej „plasterków”. Co to oznacza w praktyce? Każdy taki „plasterek” w naukowym modelu sera szwajcarskiego to jakieś działanie podjęte w kierunku walki z pandemią. Jest to np. noszenie maseczek, zachowywanie dystansu społecznego, częste mycie rąk czy dodatkowe wydatki na służbę zdrowia. Jedynym, co może zmniejszyć skuteczność modelu jest „mysz”, czyli wszelkie inicjatywy osłabiające pozytywne działania. Może to być na przykład szerzenie nieprawdziwych informacji, takich jak bagatelizowanie ryzyka związanego z koronawirusem albo niechęć do noszenia maseczek lub wręcz nakłanianie innych do tego, by ich nie nosili. Szczegółowy model sera szwajcarskiego możecie zobaczyć poniżej:

Zobacz także: