Wystarczyło kilka zdań polityka obozu rządzącego na temat drożejącej żywności, a cała branża spożywcza zaczęła zastanawiać się, czy aby na pewno Stanisław Karczewski sam robi zakupy spożywcze w sklepie.

Stanisław Karczewski o cenach masła

Na pytanie dziennikarza, który zasugerował, że inflacja dotycząca niektórych produktów spożywczych rok do roku w Polsce sięga nawet 30%, Karczewski odpowiedział następująco:

- Może aż tak nie... Nie wiem, nie jestem ekonomistą. Chodzę do sklepu i nie widzę aż tak.  Patrzyłem na ceny masła, byłem - nie mogę wymienić sklepu, w którym byłem - ale wcale nie jest aż takie drogie. Widziałem po sześć złotych – wypalił senator Karczewski.

Rozbrajająca szczerość polityka Prawa i Sprawiedliwości zasługuje na uznanie, jednak większość Polaków doskonale wie, że taka cena masła w zwykłym osiedlowym sklepie jest marzeniem ściętej głowy.

Około 6 zł za kostkę masła klienci mogą nieraz zapłacić w dyskontach i marketach wielkich sieci spożywczych, czy też na akcjach promocyjnych, które nierzadko wymagają od kupującego nabycie większej ilości produktu.

Zobacz także:

Dlaczego ceny w sklepach aż tak galopują?

Senator Karczewski wdał się w dywagację na temat cen masła podobnie jak przed paroma laty kandydat na prezydenta RP – Rafał Trzaskowski. W odróżnieniu jednak od obecnego prezydenta Warszawy, polityk PiS postanowił przyjrzeć się także „fachowym okiem” temu, jak klienci reagują na „dynamicznie” zmieniającą się sytuację cenową:

- Widzę bardzo duży ruch w sklepach. Myślę, że on jest spowodowany nie tylko tym, że ludzie bardzo dużo kupują, ale że chodzą i sprawdzają ceny, i kupują w sklepach te produkty, które są tańsze i szukają w innych sklepach innych produktów w niższej cenie – zaobserwował Karczewski, który z wykształcenia jest lekarzem.

Stanisław Karczewski z trudem próbował tłumaczyć więc problem galopujących cen. Trzeba jednak oddać częściowo rację byłem marszałkowi senatu, gdyż do podwyżek cen produktów żywnościowych przyczyniły się przede wszystkim „dwa kataklizmy”, jak ujął to polityk.

Chodzi oczywiście o pandemię COVID-19, a także wojnę na Ukrainie. Pozostaje jednak pytanie, jakie to pocieszenie dla konsumentów, którzy muszą sięgać do swoich kieszeni coraz głębiej albo zamieniać masło na tańszą margarynę?

Źródło: Polskie Radio