Pewna sprzedawczyni z Augustowa systematycznie okradała sklep mięsny, w którym pracowała. W ciągu czterech lat kobieta łącznie przywłaszczyła sobie aż 640 tys. złotych... W piątek usłyszała wyrok, który może niektórych zszokować.

Za swój czyn kobieta została skazana na jedyne 1,5 roku pozbawienia wolności. Sąd nakazał jej również zapłacenie 4500 zł grzywny. Jak informuje portal dlahandlu.pl, wyrok nie jest prawomocny.

Jak oszukiwała ekspedientka z Augustowa?

Nieuczciwa sprzedawczyni znalazła prosty sposób na zarobek. Najpierw naliczała paragony a później je wycofywała, zabierając pieniądze. Czasami wycofywała też część artykułów, a gotówkę brała dla siebie:

- Prokuratura Okręgowa w Suwałkach zarzuciła oskarżonej Ewie B. kradzież 640 tys. zł z kasy sklepu mięsnego, w którym pracowała. Kobieta w latach 2015 - 2019 obsługiwała klientów. Naliczała im paragony za zakupy, a po wyjściu klientów ze sklepu albo anulowała paragony albo wycofywała z nich część artykułów. Pieniądze brała dla siebie – czytamy na portalu dlahandlu.pl.

Jak odkryto oszustwa ekspedientki?

Nieuczciwy proceder jako pierwsze wypatrzyły koleżanki kobiety z pracy. W 2019 roku kobiety zauważyły, że Ewa B. oszukuje swojego pracodawcę i postanowiły udać się do niego na skargę. Mężczyzna powołał biegłych, którzy potwierdzili, że w ciągu czterech lat kobieta ukradła ze sklepowej kasy aż 640 tysięcy złotych. Wszystko potwierdziły kamery ze sklepowego monitoringu.

Zobacz także:

Sprzedawczyni oddała swojemu szefowi zaledwie 70 tys. złotych. Co zresztą przywłaszczonych pieniędzy?

- W sprawie pozostałej kwoty nie doszło jednak do ugody i sprawą zajęły się organy ścigania. Prokuratura nie wykluczyła złożenia apelacji od wyroku sądu – donosi portal dlahandlu.pl.

Czy 1,5 roku więzienia to odpowiednia kara za przywłaszczenie tak ogromnej kwoty?

Źródło: dlahandlu.pl