
W staropolskiej kuchni „prawdziwy rosół” gotowało się na kościach wołowych i cielęcych z obowiązkowym dodatkiem kilku różnych gatunków mięsa.
Dzisiaj zwykle ograniczamy się do jedynie jednego rodzaju mięsnej podstawy naszej zupy. Zwieńczona makaronem i tak dalej jest kochaną potrawą większości Polaków.
Filary smacznego wywaru
Oprócz tego ważna jest także włoszczyzna i przyprawy. Każda pani domu ma swoje własne proporcje i dokładnie opracowane kolejne czynności podczas przygotowywania swojego rosołu.
Bez mięsa i włoszczyzny możemy zapomnieć o smacznym wywarze, którego zapach będzie przyciągał do kuchni domowników. Oprócz tego ważne jest także powolne, mozolne wręcz gotowanie rosołu na maleńkim ogniu przez nawet kilka godzin.
Mało osób wie, że do rosołu warto wlać nieco spirytusu lub nawet wódki. Zapytacie – a to w jakim celu? Odpowiedź jest prosta. Alkohol sprawi, że rosół nie straci swojego wyjątkowego smaku w kolejnych dniach po ugotowaniu, a przede wszystkim będzie bardziej klarowny i przejrzysty.
Dajmy mu czas
Ważne jest także zbieranie z powierzchni gotującego się rosołu tak zwanych szumów, czyli struktur białkowych, które wytrącają się podczas gotowania z naszego mięsa.
Gotując rosół zalewamy mięso zimną wodą i spokojnie dajemy mu wystarczająco dużo czasu na oddanie nam całego swojego smaku i aromatu.
Warto jednak nie solić mięsa zbyt wcześnie. Jeżeli dodamy sól zbyt wcześnie, nasze warzywa i mięso nie oddadzą pełni smaku, który w nich drzemie.
Dlatego w tym miejscu udzielimy wam małej, ale przydatnej wskazówki – rosół posólmy dopiero pod koniec jego gotowania!