Myśleliście, że Robert Makłowicz jest zatwardziałym mięsożercą i niczego nie ceni tak, jak dobrze wysmażonego sznycla? Nic podobnego. W „Rozmowach o końcu świata” zdradził dziennikarce Magdalenie Łucyan, że nie ma problemu z niejedzeniem mięsa, a jest ono tak często obecne w jego programach, bo czuje się w obowiązku obiektywnie opisywać świat. Jednocześnie poruszył temat cen mięsa.

Robert Makłowicz: „Nie dzielę jedzenia na mięsne i inne”

Gdy dziennikarka zapytała kucharza, czy wyobraża sobie kuchnię bez mięsa, ten odpowiedział:

- Nie mam z tym żadnego problemu. Nie dzielę jedzenia na mięsne i inne. Traktuję jedzenie w kategoriach: dobre i złe. A dobre z mojego punktu widzenia może być jedzenie bez mięsa i z mięsem. Tak samo mnie nudzi monotonne i mięsne jałowe menu, jak niczym nieprzyprawione przegotowane jarzyny.

- Da się zrobić doskonałe jedzenie, nie używając tego, tego czy owego — dodał.

Zdradził też, że przygotowując kolację pyta zaproszonych gości, czego nie jedzą i nie widzi problemu, żeby dostosować menu pod jednego wegetarianina czy weganina. Sam z kolei jada wszystko:

- Jem wszystko, żeby było jasne. Nie traktuję jedzenia ideologicznie, ja opisuję świat. Trudno, żebym go opisywał tylko z jednej perspektywy.

Dlaczego mięso jest tańsze od warzyw?

Podczas rozmowy Makłowicz wspomniał, że dziwią go ceny żywności, a szczególnie to, że warzywa potrafią być droższe od mięsa:

Zobacz także:

- To jest bardzo dziwne, ale kilogram kurczaka kosztuje często mniej niż kilogram selera, to wręcz jest niewyobrażalne.

Dlaczego Makłowicz uważa, że powinno być odwrotnie? Wyjaśnił, co myśli na ten temat:

- Przecież to jest zwierzę, które musi się urodzić, trzeba je nakarmić, napoić, wyhodować, trzeba je zabić. Trzeba oskubać, trzeba je schłodzić i przygotować. W przypadku selera trzeba zasiać to rośnie i tylko się zbiera. Coś, co rośnie w ziemi jest droższe, niż coś, co wymaga takiego procesu.

- To świadczy o skali — podsumował.

Skala produkcji, o której wspomniał kucharz, to jednak niecała tajemnica związana z cenami żywości roślinnej i zwierzęcej. Coraz częściej mówi się o tym, że w cenie żywności odzwierzęcej, a dotyczy to zarówno mięsa, jak i nabiału, konsument nie płaci pełnych kosztów wyprodukowania takiej żywności.

Ekolodzy i aktywiści twierdzą, że cena powinna zawierać wszystkie koszty wytworzenia mięsa i mleka. Dr Magdalena Tilszer, w artykule „W supermarkecie jest coraz tańsze, ale niech cię to nie zmyli. Poznaj prawdziwą cenę mięsa”, opublikowanym w magazynie „Focus” wyjaśnia:

- Gdyby uwzględnić wszystkie koszty, kilogram schabu bez kości nie kosztowałby dziś 16, tylko co najmniej 60 zł. Kiedy kupujemy tanie mięso, nie widzimy ukrytych kosztów: niszczenia środowiska, rosnącego bezrobocia i cierpienia zwierząt hodowlanych.

Porównując ceny mięsa i warzyw trzeba pamiętać o jeszcze jednym elemencie. Lobby producentów zwierząt hodowlanych, zdołało wypracować z rządzącymi dopłaty i dodatki, z których nie korzystają żadni inni producenci żywności. Mięso jest tanie, ponieważ jego produkcja jest częściowo dotowane z publicznych pieniędzy. 

Źródło: Plejada.pl, Focus.pl