
Ból brzucha, mdłości, wzdęcia i inne objawy ze strony układu pokarmowego po zjedzeniu produktów mlecznych mogą wskazywać na nietolerancję laktozy. Cierpi na nią wiele osób, dlatego w sklepach coraz częściej można dostać żywność wyprodukowaną z mleka, ale oznaczoną jako ta „bez laktozy”.
Właśnie tutaj jednak trzeba zachować czujność. Okazuje się, że sięganie po takie produkty w pewnych przypadkach niekoniecznie jest najlepszym pomysłem.
Czym jest nietolerancja laktozy?
W mleku ssaków i produktach mlecznych występuje laktoza - to dwucukier, do którego przyswojenia potrzebny jest w organizmie enzym o nazwie laktaza. Dzięki niemu dochodzi do hydrolizy laktozy, która następnie zostaje wchłonięta do krwiobiegu. Jednak w momencie, gdy w organizmie brakuje laktazy, pojawiają się nieprzyjemne objawy ze strony układu pokarmowego takie, jak:
-
ból brzucha
-
biegunka
-
wzdęcia
-
mdłości
-
wymioty
-
niestrawność
Gdy takie objawy występują, a mimo to nadal spożywa się produkty zawierające laktozę, wówczas dochodzi do utraty elektrolitów i wody z organizmu, co może prowadzić nawet do odwodnienia, problemów z wagą (przez niedożywienie) i ze snem.
Czy ser zawiera laktozę?
Wydaje się więc oczywistym, że osoby, których organizmy nie tolerują laktozy, nie mogą jeść produktów mlecznych - w tym sera. Jest tu jednak pewien haczyk. Rzeczywiście, zabronione jest mleko oraz białe sery, takie, jak:
-
twaróg
-
feta
-
serki homogenizowane
-
serki wiejskie
-
serki śniadaniowe i kanapkowe typu filadelfia
Inaczej jest jednak w przypadku serów żółtych. Jak tłumaczy Anna Urbańska, dietetyczka z portalu Polki.pl, właśnie te sery zawierają śladowe ilości laktozy:
– W wyniku produkcji serów żółtych dochodzi do procesu fermentacji mlekowej, w której laktoza jest przerabiania przez bakterie na kwas mlekowy. Im dłuższy proces dojrzewania sera, tym mniej laktozy w nim zostaje. Choć żółte sery powstają więc z mleka, pozostają w nich dosłownie śladowe ilości (0-2%) laktozy - powiedziała nam pani Ania.
Czy warto kupować żółty ser „bez laktozy”?
Mimo to, w sklepach można kupić sery żółte w opakowaniach z napisem „bez laktozy”. Istotnie, laktozy jest w nich bardzo mało, jednak można uznać to za pewnego rodzaju wykorzystanie niewiedzy klientów.
Można tutaj pokusić się o pewne obrazowe porównanie. Twierdzenie, że ser żółty nie ma laktozy jest tak samo prawdziwe jak to, że np. woda mineralna nie zawiera glutenu. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza biorąc pod uwagę znacznie wyższą cenę serów żółtych „bez laktozy” w porównaniu do zwykłych. Oddajmy jeszcze raz głos ekspertce:
– Nie można oficjalnie nazwać wszystkich żółtych serów „produktami bez laktozy”, bo nazwa ta zarezerwowana jest dla artykułów, które mają maksymalnie 0,01% laktozy. Zdecydowana większość osób z nietolerancją laktozy może jeść jednak żółte sery bez obaw o nieprzyjemne objawy – wyjaśnia nam dietetyczka Anna Urbańska z portalu Polki.pl.