Już prawie 10 lat temu z dużych zachodnich miast przyszedł do Polski trend „zawieszania kawy” dla osób, których nie stać na gorący napój w kawiarni.

Polegał on na kupieniu przez klienta kawy lub całego posiłku dla siebie i zapłaceniu za drugą porcję, dla kogoś potrzebującego. Najczęściej taki właśnie zawieszony posiłek pojawiał się na tablicy korkowej w knajpie w postaci opłaconego paragonu - symbolu wolnego posiłku dla potrzebujących.

W czasach wojny na Ukrainie i pojawienia się ogromnej fali uchodźców zza wschodniej granicy idea zawieszonych posiłków powraca. Każdy może się włączyć. Wyjaśniamy jak to dziś działa. 

Zawieszone, gorące posiłki dla Ukraińskich uchodźców

Chyba nikt dziś już nie wie, która restauracja jako pierwsza wyszła z pomysłem zawieszonych obiadów dla obywateli Ukrainy przebywających w Polsce.

Zobacz także:

Pierogarnia z centrum Warszawy, do której zaczęły zaglądać Ukrainki koczujące na Dworcu Centralnym w pierwszym odruchu po prostu nie przyjmowała od nich pieniędzy:

- Coraz częściej gotując pierogi, łzy ściskają nam gardła. Zwłaszcza gdy po drugiej strony lady zamawiają ciepły posiłek osoby uciekające przed wojną. Nie potrafimy wziąć wtedy choćby symbolicznej złotówki - mówią osoby pracujące w pierogarni.

- Gdy podajemy obiad tym osobom i mówimy, że nie weźmiemy za niego pieniędzy, widzimy wzruszenie i łzy - dodają.

Jednak pojedyncza restauracja nie udźwignie pomocy finansowanej dla wielu potrzebujących, wcześniej zbankrutuje. Taka pomoc powinna się rozdzielić na więcej osób, dlatego właściciele lokalu „Pierogi Vegan” wyszli do swoich klientów z pomysłem zawieszania posiłków:

- Zawieszone rachunki, czyli opłacone zamówienia, chętnie będziemy wrzucać na tablicę i zachęcać Ukraińców uciekających przed wojną do skorzystanie z paragonu. Wierzymy, że takim gestem wiele matek z dziećmi może dostać to, co jeszcze dwa tygodnie temu było ich codziennością, a dziś jest czymś wyjątkowym.

Katowicka restauracja „Z liścia” robi dokładnie to samo. I „rozlicza” się przed klientami w wydanych porcji:

- Dzięki Waszej pomocy dziś z kuchni wydaliśmy 40 porcji gorących dań, które rozdaliśmy przyjezdnym na dworcu. Zapotrzebowanie na ciepłe posiłki jest tam ogromne. Realnie zostaje na tablicy do wydania 170zł - czyli 17 porcji ciepłych dań na jutro (!) więc prosimy o dalsze wsparcie!

Restauracji podejmujących podobne działania i te związane z „zawieszonymi posiłkami” i tych, w których dochód ze sprzedaży określonych potraw jest przeznaczany na pomoc, jest w Polsce coraz więcej. Trzeba przyznać, że Polacy dają radę, a Ukraińcy mają doskonałych sąsiadów.

Historia zawieszonej kawy. Czy to gest pomocy, czy cyniczna ściema?

Zaczęło się od włoskiego „caffe sospeso". To zwyczaj, który swój początek miał w Mediolanie podczas wielkiego kryzysu, prawie sto lat temu. Włosi, którzy codziennie chodzą do kawiarni na „małą czarną” oprócz napoju dla siebie zaczęli zamawiać także „caffe sospeso", czyli kawa, za którą płacili, ale której nie pili.

Opłacona kawa zostawała w zawieszeniu do momentu aż przyszedł ktoś, kto o nią poprosił. W 2008 roku włoski zwyczaj opisał dziennikarz Luciano De Crescenzo. Tak wieść o niej rozpowszechniła się i obiegła świat. Kawę zaczęto przedpłacać w Austrii, Niemczech, Polsce, a nawet na... Ukrainie.

Gdy moda dotarła do Polski, w 2013 roku dziennikarka Ewa Wanat napisała na swoim profilu na Facebooku:

- Zawieszona kawa" to najbardziej cyniczna i obrzydliwa ściema właścicieli knajpek ever.

To zapoczątkowało dyskusję w Internecie czy zawieszanie kawy i posiłków jest prawdziwym gestem dobroci, czy tylko napędza ruch i napełnia kasę właścicielom lokali.

Obecny trend, wychodzący naprzeciw potrzebom Ukraińskich uchodźców nie pozostawia wątpliwości. To okazja do spędzenia chwili w ciepłej kawiarni na wygodnej kanapie i zjedzeniu talerza gorącej zupy czy pierogów. Można na chwilę zapomnieć o twardej podłodze na dworcu i zjeść coś, co przypomina życie, jakie te ukraińskie matki z dziećmi prowadziły jeszcze 2 tygodnie temu.

Do tego dla Polaków, zawieszone posiłki to jeszcze jedna okazja do niesienia pomocy. Wystarczy kilkanaście złotych, żeby ktoś przez chwilę zapomniał o swojej trudnej sytuacji. 

Źródło: Horecatrends.pl, Instagram/PierogiVegan, Facebook/Z liścia, naszemiasto.pl