Pamiętacie, jak pisaliśmy o rekordowych cenach czereśni w Polsce? Trudno się dziwić, że były wówczas mało popularnym towarem. Teraz jednak to sprzedawcy narzekają na niski popyt na czereśnie i to pomimo znacznie atrakcyjniejszych cen. Z czego to wynika?

Niskie ceny nie oznaczają lepszej sprzedaży

O tym, że obniżenie cen nie zawsze przełoży się na zwiększony popyt, boleśnie przekonali się rolnicy uprawiający czereśnie. Obecnie w hurtowniach ceny tych owoców wahają się od 3 zł za kilogram czereśni najniższej jakości (odmiana Poznańska) do 6-7 zł za najlepsze czereśnie.

Bardzo źle jest na rynku owoców w Sandomierzu, gdzie czereśnie praktycznie się nie sprzedają, pomimo bardzo niskich cen, których wartość jest już poniżej kosztów produkcji. Część owoców prawdopodobnie się zmarnuje, ponieważ nikt nie kupuje ich nawet dla przetwórstwa!

Rolnicy nie robią sobie nadziei, że sytuacja nagle się poprawi. Możliwe, że sprzedaż czereśni zwiększy się dopiero na sam koniec zbiorów, gdy dojrzeją ostatnie, późne odmiany.

Zobacz także:

Nie lepiej jest na rynkach detalicznych – tam ceny czereśni nie spadają tak szybko, jak w hurcie. A to oznacza, że zwykli konsumenci rezygnują z kupna tych owoców ze względu na ceny.

Tureckie czereśnie lepsze od polskich?

Zaskakujący może być dla wielu fakt, że sprzedawane w supermarketach czereśnie często… wcale nie pochodzą z Polski. Choć ceny w hurcie są niskie, handlowcy decydują się na sprowadzanie czereśni z Turcji.

Dostajemy informacje od sadowników, że pośrednicy nie są zainteresowani kupowaniem czereśni. Wiecie dlaczego? Właśnie tutaj macie odpowiedź. Największa sieć sklepów zaopatrująca Polaków nie jest zainteresowana kupowaniem polskich czereśni. W Polsce więcej jest czereśni z Turcji niż krajowych – napisali na Twitterze rolnicy z Agro Unii.

Kaczyński obiecuje rolnikom pieniądze w ramach „Polskiego Ładu”

Trudną sytuację rolników postanowiła wykorzystać partia rządząca. Wicepremier Jarosław Kaczyński w niedzielę przy okazji wizyty w Mławie zapowiedział, że rolnicy będą mogli liczyć na miliardy złotych w ramach wsparcia. Podkreślił, że „Polskę na to stać”:

Rolnik najbardziej boi się, że jego praca pójdzie na marne, bo albo coś się stanie, przyjdzie klęska żywiołowa, albo nagle cena produktu gwałtownie spadnie. To ubezpieczenie jest w opracowaniu, to trudne zagadnienie, bardzo drogie, trzeba na to miliardów złotych, ale uznaliśmy, że Polskę na to stać, aby polscy rolnicy mogli prowadzić swoją produkcję pewni swego.

Źródło: money.pl, sad24.pl