Otwarte kościoły to kwestia, która od wielu miesięcy rodzi ogromne emocje społeczne. Większość osób jest zniesmaczona faktem, że wciąż nie można zjeść obiadu w restauracji czy wybrać się do teatru, natomiast bez obaw można udać się do kościoła. Decyzja rządu jest niezrozumiała również dla lekarzy, wirusologów i ekspertów.

Kościoły to ogniska koronawirusa?

Niestety, w kościołach również można się zarazić koronawirusem. Nawet jeśli ksiądz podaje opłatek na dłoni (co dzieje się rzadko, bo raczej podaje prosto do ust), to przecież nie zakłada rękawiczek. Nie wiadomo czego wcześniej dotykał i czy sam nie jest zakażony. 

Lądujący w ustach biały krążek to niezbyt higieniczna sprawa. Nie mówiąc już o spowiedziach, które często odbywają się bez zachowania odpowiedniego odstępu i maseczki.

Miejsca kultu były ogniskami zakażeń w pierwszej fali pandemii. Wiemy to na 100%. (…) Moim zdaniem robienie wyjątku dla kościołów jest podyktowane sprawami niemerytorycznymi. Uważam, że należy spytać polityków, dlaczego udają, że jest jakaś nadprzyrodzona siła, która ma chronić starszych ludzi w kościołach – twierdzi dr Paweł Grzesiowski.

Epidemiolog uważa również, że konieczność odprawiania mszy naraża nie tylko zdrowie wiernych, ale również duchownych, szczególnie tych, którzy mają już swoje lata.

Zobacz także:

Widzimy, ile jest zakażeń wśród duchownych. To często również są osoby z grup ryzyka. Księża, zakonnice też są zagrożeni i uważam, że to ryzyko jest zupełnie niepotrzebne. Powinniśmy stosować dokładnie tę samą zasadę do wszystkich miejsc, niezależnie od ich przeznaczenia czy kultu religijnego. (…) grupa ludzi w kościele jest taką samą grupą jak w galerii czy na uczelni.

Czy kościoły zostaną zamknięte?

Zgodnie z najnowszymi informacjami, rząd rozważa wprowadzenie całkowitego lockdownu. Jeśli dobowa liczba zakażeń koronawirusem przekroczy 30 tysięcy możliwe, że w Polsce zostaną zamknięte nawet kościoły.

W wielu krajach Europy obostrzenia są obecnie znacznie ostrzejsze. W Polsce próbuje się uniknąć najgorszego - pełnego lockdownu, ale nie wiadomo, czy on nie będzie konieczny w sytuacji, gdyby przybywało zakażeń, gdyby przybywało też śmierci - stwierdził wicemarszałek sejmu, Ryszard Terlecki.

Słowa wicemarszałka nie napawają optymizmem. Można domniemywać, że sytuacja będzie się tylko pogarszać, a obostrzenia zostaną z nami na dłużej. O powrocie do normalności. póki co. nie mówi nikt.

(...) nie wiemy co się stanie za parę dni lub 2-3 tygodnie. Jeśli przekroczymy pewien pułap bezpieczeństwa, czyli ok. 30-40 tys. dziennie, to niezbędne będą bardzo radykalne kroki. (…) Pewnie włącznie z zamknięciem kościołów, wszystkich miejsc publicznych.