Wspomnienia świąt państwowych z okresu PRL-u często kończą się na symbolicznym święcie pracy. 1 maja kontrastował ze zniesionym przez komunistyczne władze Świętem Konstytucji 3 Maja, przez co do dzisiaj jest przez ludzi lepiej pamiętany.

Przez cały okres trwania tzw. Polski Ludowej temu świętu towarzyszyło jeszcze jedno, równie ważne święto państwowe, czyli Narodowe Święto Odrodzenia Polski, które władze zresztą określały otwarcie najważniejszym świętem państwowym PRL.

Zostało ono ustanowione na pamiątkę ogłoszenia w 1944 r. w Chełmie Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Oficjalna propaganda przemilczała oczywiście fakt, że dokument tak naprawdę powstał w Moskwie i to nie 22 lipca, a dwa dni wcześniej…

Tego typu szczegóły nie miały jednak dla władzy większego znaczenia. Liczył się wymiar symboliczny – ten dzień miał być pamiątką odnowy państwa polskiego pod egidą nowej władzy, którą według oficjalnej legendy miał wyłonić wreszcie sam naród.

Zobacz także:

W jaki sposób władza i naród obchodzili święto 22 lipca?

Po transformacji ustrojowej większość dzisiaj zdaje już sobie sprawę, z czyjego nadania władzę w Polsce sprawowała przez niemal pół wieku partia komunistyczna. Nie oznacza to jednak, że Polacy żyli w tamtym czasie zupełnie odwróceni od tej władzy plecami.

Jednym z elementów zbliżenia ludu i władzy ludowej miały być właśnie takie święta jak obchody państwowe 22 lipca. Tego dnia otwierano mosty, budynki użyteczności publicznej, stadiony – w ten sposób podkreślano wagę uroczystości.

Hasło „22 lipca” starano się przemycać do ludzkiej świadomości na wszystkie sposoby. Takie „imię” dostała na przykład znacjonalizowana, czyli przejęta po II wojnie światowej przez państwo, fabryka czekolady E.Wedel.

W społeczeństwie nie brakowało przekornych żartów z tego typu posunięć Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która wówczas miała „przewodzić narodowi”.  22 lipca dla żartu nazywano nieraz świętem czekolady i kpiono ze sztucznych zarządzeń władzy w taki oto sposób: „Niech żyje 22 lipca… dawniej E.Wedel”.

Czym władza karmiła obywateli w czasie święta 22 lipca?

Władza ludowa wiedziała też, w jaki sposób przemawiać do zwykłych ludzi. Ze względu na niezbyt fortunny termin obchodów święta – środek wakacji – starano się przyciągać ludzi na place za pomocą kramów, stoisk i straganów ze smakołykami niedostępnymi na co dzień w realiach gospodarki niedoboru.

W zależności od okresu, a także od miejsca obchodów święta, lokalne władze starały się trafić „przez żołądek do serca” obywateli za pomocą takich frykasów jak np. słodycze, na Śląsku krupnioki, a w niektórych miejscach kraju rzadko widziane w sklepach konserwy rybne.

A jak wy wspominacie coraz bardziej zapomniane już Narodowe Święto Odrodzenia Polski? Czy w waszych miastach rząd i partia także starały się wtedy zadbać o podniebienia obywateli choćby odrobinę lepiej niż w pozostałe dni?