Katarzyna Niezgoda jest niezwykle inspirującą kobietą. Jest prawniczką, doktorem nauk politycznych, a także zasiada w zarządzie kilku dużych firm. W mediach pojawiła się w trakcie jej związku z prezenterem Tomaszem Kammelem. Po rozstaniu długo nie rozpaczała – Niezgoda przeszła niesamowitą metamorfozę. Gwiazda całkowicie zmieniła swój wygląd, a do tego mocno schudła. O tym, jak jej się to udało, opowiedziała w wywiadzie dla viva.pl.

Katarzyna Niezgoda: „Mówili na mnie pyza”

Niezgoda wyznała, że krągłości towarzyszyły jej od zawsze i raczej była do nich przyzwyczajona – nawet pomimo tego, że w szkole dzieci mówiły na nią „pyza”. Co więcej, bardzo długo myślała o sobie, że jest gruba, także wówczas, gdy bardzo schudła w młodości:

Zakodowałam sobie w głowie, że jestem gruba i cały czas o tym pamiętałam. Nawet jak bardzo schudłam już po studiach i byłam naprawdę szczupła, to ciągle odbierałam siebie jako grubą. To wpływało na moja psychikę i na świadomość mojego wyglądu. A jeżeli o czym zapomnieć się nie da, to doskwiera.

Katarzyna podkreśla, że ma bardzo życzliwych znajomych, którzy nie wytykali jej nadwagi. Decyzję o odchudzaniu podjęła sama, choć, jak przyznaje, otworzyła oczy dopiero dzięki przyjaciółce, która uświadomiła jej, że powinna zadbać o swoje zdrowie:

Ważyłam wtedy chyba około stu dwudziestu kilogramów i wreszcie moja przyjaciółka zdobyła się na odwagę, mówiąc mi dosadnie, że powinnam coś ze sobą zrobić. A ja byłam zajęta wówczas całym światem i pracą. Zresztą moja waga była w dużym stopniu konsekwencją  siedzącej pracy, jaką wykonywałam, no i stresu zawodowego.

Przemiana Katarzyny Niezgody

Katarzyna przyznaje, że dla niej odchudzanie się jest bardzo trudne. Sama mówi o sobie, że jest łakomczuchem, dlatego ograniczenie ulubionych potraw i przekąsek nie było łatwe. Całkowicie wyeliminowała z diety mięso i ryby, a zamiast tego je dużo roślin strączkowych, które są bogate w białko. Nie jada też w ogóle słodyczy, pieczywa, glutenu, cukru i wszelkich niezdrowych przekąsek. A jak radzi sobie z tym, by nie myśleć za dużo o jedzeniu?

Zobacz także:

Gdy czuję, że jestem na krawędzi, wymyślam sobie różne zajęcia, sprzątam, prasuję, idę ćwiczyć. Byle tylko nie myśleć o jedzeniu. Bo im mniej ważę, tym więcej mam energii, a to jest bezcenne.