
Sytuacja pandemiczna w Polsce bardzo niepokoi ekspertów do spraw zdrowia. Liczba zakażeń rośnie, a chętnych na szczepienie przeciwko COVID-19 dalej brakuje. Jeszcze w lipcu minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że w połowie sierpnia czeka nas czwarta fala pandemii. Jego słowa niestety się potwierdziły, ponieważ liczba zakażeń koronawirusem w Polsce rośnie.
Liczba zakażonych zdecydowanie rośnie. Dynamika tydzień do tygodnia przekracza już 20 proc. W kolejnych tygodniach, pod koniec sierpnia, na początku września będziemy mieli przyspieszenie, a liczba zakażonych może zbliżać się do 1 tys., a nawet go przekraczać – powiedział Niedzielski.
Jeśli liczba nowych zakażeń koronawirusem wyniesie 1000 zakażeń dziennie, minister nie wyklucza wprowadzenia obostrzeń, które najpierw miałyby w pierwszej kolejności dotknąć regiony z najniższą liczbą szczepień, takich jak m.in. Podlasie, Podkarpacie i Lubelszczyzna:
Tereny, gdzie jest niski poziom zaszczepienia, będą w pierwszej kolejności podlegały wprowadzaniu obostrzeń, bo tam jest większe ryzyko transmisji koronawirusa - dodał Niedzielski.
„Mamy czwartą falę pandemii”
Wczoraj minister zdrowia powiedział wyraźnie, że możemy już mówić o początku czwartej fali pandemii.
Jeżeli falę zaczniemy definiować od samego dołu, czyli minimum, które było osiągnięte po trzeciej fali, to my już faktycznie mamy czwartą falę. Te najniższe poziomy zakażeń odnotowywaliśmy 3-4 tygodnie temu. Wtedy średnia 7-dniowa była poniżej 100. W tej chwili ona już jest na stałe powyżej 100, a w zasadzie zbliża się do 200. Ta czwarta fala praktycznie idzie – powiedział Niedzielski w rozmowie w RMF FM.
Liczba dziennych zakażeń koronawirusem rośnie a rząd bezskutecznie próbuje zachęcić Polaków do szczepień. Jak dotąd liczba osób w pełni zaszczepionych wynosi zaledwie ok. 17 milionów. Co gorsza, w Polsce szaleje bardziej zakaźny wariant koronawirusa o nazwie Delta. Niedzielski poinformował, że przekroczyliśmy barierę 80 proc. udziału w zakażeniach wariantu Delta. Wariant Alfa, czyli wariant brytyjski - stanowi obecnie zaledwie 10 proc. przypadków.
Realizuje się ten scenariusz dominacji wariantu Delta, który jest realnym zagrożeniem pod kątem generowania nowych zakażeń, pod kątem pewnej niewiadomej, która dotyczy tego jak zjadliwa jest ta mutacja wirusa i czy przełoży się ona na zwiększoną liczbę hospitalizacji - powiedział minister zdrowia.
Czy znowu czeka nas lockdown i zamknięcie restauracji?
Zamknięcie restauracji wiązało się z ogromnymi stratami nie tylko dla właścicieli tego typu lokali, ale również dla całego państwa. Wiele jednak wskazuje na to, że restauratorzy nie pozwolą się ponownie „zamknąć”. Zamierzają pracować i apelują o wprowadzenie nowych rozwiązań, takich jak m.in. możliwość wstępu do restauracji tylko dla osób zaszczepionych lub dalsza praca, tylko w reżimie sanitarnym.
Najpierw chcieliśmy wnioskować o obsługę tylko osób zaszczepionych, które byłyby przyjmowane w ogródkach. Nie wszystkie lokale jednak nimi dysponują, co oznaczałoby straty dla wielu przedsiębiorców. W związku z czym zrezygnowaliśmy z tego rozwiązania na rzecz działania w reżimie sanitarnym. Sprzedaż na wynos nie jest dla nich alternatywą - powiedział przedstawiciel Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, który przygotowuje obecnie odpowiednią petycję do rządu.
Źródło: biznes.gazetaprawna.pl