Polska żywność od lat promowana jest nie tylko w naszym kraju jako zdrowa, świeża i bezpieczna. Nie inaczej przedstawiany jest wszem i wobec polski przemysł mięsny.

Polskie masarnie prowadzą coraz bardziej rozwiniętą działalność i produkują żywność nie tylko na nasz rodzimy rynek.

Ubojnie drobiu pojawiają się w Polsce jak grzyby po deszczu, a tymczasem nasz przemysł drobiarski wpadł niedawno na niezłą minę.

Cała historia zaczęła się przed dwoma laty. Jeszcze w 2019 roku do Bułgarii trafiło aż 100 ton polskiego drobiu skażonego salmonellą…

Zobacz także:

Ile ton skażonego mięsa Polacy wysłali do Bułgarii?

Po tej okropnej wpadce, polscy eksporterzy znów się nie popisali. W 2020 roku do tego bałkańskiego kraju znowu trafiło felerne polskie mięso. Tym razem 20 ton.

Epopeja z niebezpiecznymi polskimi kurczakami trwa niestety w najlepsze. Bułgarskie służby znów poinformowały o kolejnej nieświeżej partii.

Ma to związek z nasilonymi kontrolami surowca pochodzącego z polskich ferm, który regularnie wysyłany jest znad Wisły na południe Europy.

Bułgarska Agencja do spraw Bezpieczeństwa Żywności poinformowała tym razem o 10 tonach kurczaków zakażonych salmonellą.

Co stało się z polskim mięsem w Bułgarii?

Próbki ze wszystkich partii z 10-tonowego transportu trafiły najpierw do laboratoriów. W tym czasie obrót tym mięsem został wstrzymany.

Według ustaleń bułgarskich mediów, 7 kwietnia bieżącego roku pojawił się kolejny wynik testu bułgarskich laborantów.

Wynik? 10 ton mięsa oddelegowano do zniszczenia. O całym zajściu odpowiednie bułgarskie władze poinformowały polskich odpowiedników a także unijny System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach.

Czytaj także: